Rzucano biało-czerwone goździki, skandowano nazwisko Prezydenta, śpiewano hymn narodowy. Tuż za trumnami z ciałami Lecha Kaczyńskiego i Marii Kaczyńskiej szła Ewa (7 l.), wnuczka Prezydenta Polski, która była Jego oczkiem w głowie. Dziewczynka przyjmowała potem kondolencje od żałobników - nawet wielcy państwowi przywódcy pochylali się nisko, aby ucałować jej małą rączkę.
Zobacz, jak Kraków żegnał Lecha i Marię Kaczyńskich
W orszaku, który towarzyszył Prezydenckiej Parze w ostatniej drodze, szły setki osób. Trumny Pary Prezydenckiej przewożone były na lawetach armatnich, tuż za nimi w kondukcie szła rodzina Pierwszej Pary: Jarosław Kaczyński (61 l.), Marta Kaczyńska (30 l.), jej mąż Marcin Dubieniecki (30 l.) i wnuczka zmarłego prezydenta Ewa. Na końcu przedstawiciele polskich władz i pozostali goście.
Przeczytaj koniecznie: Świat oddał hołd Pierwszej Parze
Kiedy trumny mijały przechodniów, ci skandowali: "Lech Kaczyński" i "Dziękujemy!!!". Podobnie jak w Warszawie na trumny rzucano biało-czerwone goździki, tulipany, róże. Ludzie modlili się gorąco, część ukrywała twarz w dłoniach, niektórzy śpiewali hymn narodowy. Kiedy obok barierek przechodziła prezydencka rodzina, rozlegały się rzęsiste brawa. - Panie prezesie, niech pan się trzyma! - krzyczała grupka osób pod adresem Jarosława Kaczyńskiego.
Wnuczka Prezydenta Ewa dzielnie żegnała swojego dziadka i babcię. Trzymała mocno za rękę mamę. W drugiej ręce trzymała kwiaty. Kiedy zabrzmiał dźwięk dzwonu Zygmunt (zabrzmiał, gdy uroczysty kondukt z trumnami Lecha i Marii Kaczyńskich mijał usytuowany u stóp Wawelu Krzyż Katyński), z zainteresowaniem zerknęła na Wawel. To tam w krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów pochowano Lecha i Marię Kaczyńskich.
Widok dziecka żegnającego ukochanego dziadka był szczególnie przejmujący. Najlepiej oddał to przyjaciel Prezydenckiej Pary Maciej Łopiński (63 l.): - Nie mam słów, żeby wypowiedzieć swój żal i ból.