Trudno powiedzieć, co chcieli zweryfikować prokuratorzy. Zwłaszcza że oni sami nawet nie potwierdzają, że wizja lokalna czy też eksperyment procesowy miał wczoraj miejsce.
- Nie potwierdzam takich informacji - ucina pytania Marta Zawada-Dybek, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Katowicach, która prowadzi śledztwo przeciw Katarzynie Waśniewskiej.
Wiadomo, że śledczy zjawili się w Sosnowcu, w mieszkaniu Marcina W. wczoraj wczesnym przedpołudniem. Brat matki Madzi wyszedł z nimi potem na krótki spacer. Przez cały czas coś tłumaczył śledczym, a trasa, którą przeszedł, była nagrywana przez kamerzystę.
Dochodziła wtedy godz. 10. Jak się okazało, eksperyment nie potrwał długo. Marcin W. przebył w towarzystwie śledczych trasę od swego mieszkania na ul. Wesołej aż do niezbyt odległego punktu pomiędzy blokami na ul. Legionów.
Wizja skończyła się w tym miejscu. Przypomnijmy, że to właśnie tam miało dojść do sfingowanego napadu na matkę Madzi, a porywacz miał uderzyć Waśniewską w głowę i uprowadzić jej córkę. Od kilku tygodni wiadomo już, że cała ta tragiczna historia była bezczelną mistyfikacją, Madzia już wówczas nie żyła, a jej ciało zostało ukryte w parku przy ul. Żeromskiego.
Po wizji lokalnej Marcin W. nie został jednak od razu puszczony do domu. Zamiast tego wsiadł do samochodu i pojechał do Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Tam również nie zabawił długo. Budynek prokuratury opuścił już sam tuż przed godz. 12.