- Ja tam brody nie zapuszczę - uśmiecha się Krzysztof Zarębski (23 l.) ze Szczecinka, który obcuje z pszczołami od dziecka, a profesjonalnie zajmuje się nimi od kilku lat. Ma 300 uli i o pszczołach wie wszystko. Również to, że w genach mają zakodowany atak, jak tylko na horyzoncie pojawi się miś. - To atawizm - mówi pan Krzysztof.
Kiedy jeszcze pszczoły reagują agresywnie? Wiadomo, że nie znoszą zapachu alkoholu, drażnią je też mocne perfumy i czarny kolor. - Osoba w czarnej koszulce, do tego wyperfumowana i choćby po jednym drinku powinna mieć się na baczności, bo jest chodzącym pszczelim wrogiem - ostrzega pan Krzysztof. - Za to nie garną się do słodkiego. Otwarty napój czy niedokończone ciasto skusi raczej osę i to ona może użądlić, gdy będziemy ją odganiać od przysmaków - dodaje pszczelarz.
A gdy już zdarzy się nieszczęście i utnie nas jakaś zdezorientowana Maja? Przede wszystkim trzeba wyjąć żądło, a potem zneutralizować działanie jadu. W jaki sposób? - Jest na to prosta i sprawdzona metoda: należy posmarować użądlone miejsce miodem! Gdy nie mamy go pod ręką, użyjmy octu. Pomoże też wypicie wapna i magnezu. Natomiast uczuleni na pszczeli jad powinni jak najszybciej otrzymać zastrzyk z adrenaliny - radzi pszczelarz ze Szczecinka.
Zobacz także: Druga tura wyborów prezydenckich NIEWAŻNA! Tak orzeczono w Austrii