Według sondażu OBOP marszałka Sejmu poparło ponad 50 procent wyborców. Jego konkurent uzyskał zaledwie kilka punktów procentowych mniej. Oficjalne wyniki wyborów poznamy już dziś, zaś w ciągu najbliż-szych dni dowiemy się, kogo Komorowski zabierze ze sobą do pałacu i kto zastąpi go na stanowisku marszałka Sejmu.
- Wygrała demokracja - mówił tuż po ogłoszeniu wyników wyborów wzruszony prezydent elekt i nawiązywał do wysokiej jak na wakacyjną porę frekwencji (56,2 proc.). Łza kilkakrotnie zakręciła mu się w oku. - Muszę przyznać, że serce zabiło mi głośniej i radośniej - dodał Komorowski, a sala odśpiewała mu gromkie "sto lat". Wcześniej z tego serca musiał mu spaść ogromny kamień, bo do samego końca wszyscy politycy PO byli w ogromnym stresie. Z sondaży wynikało bowiem, że obaj kandydaci bardzo długo szli łeb w łeb (do południa prowadził nawet prezes PiS).
Kto z Komorowskim?
Marszałek Sejmu podziękował wszystkim, którzy zaangażowali się w jego kampanię. - Wspólnym wysiłkiem daliśmy radę - mówił. Pogratulował również swojemu konkurentowi, prezesowi PiS. Zapewnił, że zrobi wszystko, by jego prezydentura była prezydenturą wszystkich Polaków. Jednoczącą, a nie konfliktującą. - Chodźcie z nami - zaapelował nowy prezydent Polski. Na koniec złożył szczególne podziękowania Tadeuszowi Mazowieckiemu (83 l.), Lechowi Wałęsie (67 l.) i Władysławowi Bartoszewskiemu (88 l.). Nie wymienił szefa rządu. Ale jeszcze w kampanii zapowiadał, że meldunku Donaldowi Tuskowi (53 l.) składał nie będzie. Premier tymczasem nie ukrywał zadowolenia. - To wybór dobry i bezpieczny dla Polski. Jeśli się potwierdzi, to będzie jedna z najszczęśliwszych chwil w moim życiu - powiedział tuż po ogłoszeniu wyborów.
Zaprzysiężenie nowego prezydenta odbędzie się prawdopodobnie dopiero za miesiąc. Tyle bowiem Sąd Najwyższy ma na rozpatrzenie ewentualnych protestów wyborczych i ogłoszenie ważności wyborów. W tym czasie Komorowski będzie kompletował skład swojej kancelarii. Czeka go trudne zadanie. Z wielu względów.
- To polityczny singiel, który nie dorobił się swojego zaplecza. Najlepiej świadczy o tym fakt, że jako marszałek nie obsadził wolnego od kilku miesięcy stanowiska szefa Kancelarii Sejmu. Po prostu nie miał kim - mówi nasz informator. Z drugiej strony Komorowski będzie musiał pohamować apetyt polityków PO, którzy chętnie zamieniliby Sejm na ciepłą i spokojną posadkę u boku prezydenta. - Jest paru chłopaków, którzy nie widzą swojej przyszłości przy boku Donalda Tuska (53 l.). Jest też kilka osób, które premier chętnie Komorowskiemu "podrzuci". Będzie ciekawie - mówi nasz rozmówca.
Kopacz czy Sikorski?
Szefem Kancelarii Prezydenta Komorowskiego zostanie najprawdopodobniej Jacek Michałowski (55 l., pełni te obowiązki od czasu tragedii smoleńskiej). Razem z Komorowskim do pałacu wybierają się też dwaj jego bliscy współpracownicy z Sejmu. Krzysztof Luft (52 l.), który marzy o funkcji sekretarza stanu i roli, jaką przy Kaczyńskim wypełniał Paweł Wypych (42 l.), a także Jaromir Sokołowski (jego przeciwnicy mówią, że będzie Wachowskim Komorowskiego).
W otoczeniu Komorowskiego mogą się znaleźć także wpływowy poseł PO Waldy Dzikowski (51 l.), Rafał Grupiński (58 l.), Adam Szejnfeld (52 l.) oraz Małgorzata Kidawa-Błońska (53 l.). Ciekawie zapowiada się też zestaw prezydenckich doradców. Nasi informatorzy wymieniają nazwiska byłego szefa resortu sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego (60 l.), Jana Lityńskiego (64 l.) oraz byłego szefa TVP Jana Dworaka (62 l.).
Jak ustaliliśmy, Komorowski złoży też ofertę pracy Andrzejowi Żakowi (63 l.), który obecnie jest szefem Centralnego Archiwum Wojskowego. Najbardziej niespodziewanym powyborczym transferem może być jednak przeprowadzka do pałacu ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka (40 l.). Niemal pewne jest natomiast to, że szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego pozostanie Stanisław Koziej (po 10 kwietnia przejął obowiązki Aleksandra Szczygły (47 l.).
Komorowski będzie musiał skompletować kancelarię, zaś jego koledzy z PO wybrać nowego marszałka Sejmu. Tu, jak się dowiedzieliśmy, w grę wchodzi kilka nazwisk, m.in. Ewy Kopacz (54 l.), obecnej szefowej resortu zdrowia (jest zaufaną Tuska), Jarosława Gowina (49 l.), a także Radosława Sikorskiego (47 l.).
Smutek i łzy w PiS
A co u przegranych? W sztabie PiS przygnębienie i łzy, które spływały po policzkach m.in. Jolanty Szczypińskiej (53 l.) i Joanny Kluzik-Rostkowskiej (47 l.). Choć Jarosław Kaczyński (61 l.) na załamanego nie wyglądał.
- Dziękuję wszystkim, którzy oddali na mnie głos. Jest ich dużo, bardzo dużo. Możemy spokojnie powiedzieć, że Polska się zmienia - Jarosław Kaczyński przekonywał i przypominał sondaże, które na początku kampanii dawały mu zaledwie kilkanaście procent. - Przed nami kolejne wybory. Musimy się zmobilizować. Być zwyciężonym, a nie ulec, to zwycięstwo - powtórzył słowa Józefa Piłsudskiego i wezwał do mobilizacji. Na zakończenie wystąpienia wspomniał swojego zmarłego tragicznie brata i zapowiedział, że zrobi wszystko, by prawda o tragedii smoleńskiej wyszła na jaw. W czasie wieczoru wyborczego przy boku wujka stała Marta Kaczyńska (30 l.) i jej córeczki.
Kaczyński przegrał, ale jednocześnie umocnił swoje przywództwo w partii. - Przed nami ważniejsza batalia - przyszłoroczne wybory parlamentarne - mówi nam jeden ze sztabowców prezesa PiS.
Politycy PiS liczą, że do tego czasu PO mocno się zużyje i z kretesem przegra następne starcie. Czy tak się stanie? Platforma ma teraz większość w Sejmie, rząd i swojego prezydenta - czyli pełnię władzy. Tylko od niej zależy, jak ją wykorzysta. W ciągu najbliższych 12 miesięcy czeka ją poważny polityczny sprawdzian.