- Wiadomo o nich z systemu komputerowego, że zostały utworzone, ale tych dokumentów de facto nie ma. I nie ma żadnej pewności, czy te dokumenty trafiły na biurko prezydenta, czy nie - tłumaczył wczoraj decyzję o powiadomieniu prokuratury prezydencki minister Adam Łaszkiewicz (47 l.).
Jak informuje "Polityka", zaginione dokumenty są kluczowe dla całej sprawy. Bowiem to m.in. uzasadnienie dla wszczęcia procedury przyspieszonej, czyli bez zwracania się o opinię sądu, oraz, co najważniejsze, uzasadnienie samego ułaskawienia Adama S.
W związku z wynikami kontroli stanowiska straciły już dwie osoby, dyrektor prezydenckiego biura ułaskawień oraz jego zastępca.
Adam S. został skazany w 2008 r. za oszustwo i sfałszowanie dokumentów. Sąd w Kwidzynie oprócz roku i 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu orzekł zwrot 122 tys. zł, które wyłudził z PFRON, i 30 tys. zł grzywny. Sprawa jego ułaskawienia została przeprowadzona wyjątkowo szybko, bo w zaledwie cztery miesiące.