Najpierw PO przepchnęła ustawę przez Sejm i Senat. Potem sam Donald Tusk mówił, że nie będzie miał za złe prezydentowi, jak ten przepisy zawetuje. - Kwestia upraw genetycznie modyfikowanych jest bardzo trudna. Nikt nie jest za tym, by polski rynek zalała żywność GMO (genetycznie modyfikowana), ale też nikt nie chce, by polskie rolnictwo straciło konkurencyjność na rzecz tych, którzy używają produktów genetycznie modyfikowanych, czyli np. soi, kukurydzy do produkcji pasz dla trzody czy kurczaków - tłumaczył Tusk kilka dni temu. - Premier ewidentnie zrzucił odpowiedzialność w tej sprawie na prezydenta - komentują politycy PO.
Do 24 sierpnia Bronisław Komorowski musi zdecydować, czy ustawę podpisze, zawetuje, czy skieruje do Trybunału Konstytucyjnego. Na razie prezydent zażądał w tej sprawie szczegółowych wyjaśnień. Napisał list do premiera, w którym domaga się od szefa rządu i jego ministrów m.in. jasnego stanowiska dotyczącego wpływu takiej żywności na ludzi, ekologię oraz europejskich przepisów w tej sprawie.