Wrogowie kochanego przez wszystkich prezentera nagrali jego prywatną wypowiedź, wrzucili nagranie do Internetu i rozpętała się burza!
To miał być kolejny zwyczajny dyżur Kamila Durczoka. Tuż przed wejściem na antenę trwały jeszcze ostatnie przygotowania. Kamerzyści ustawiali swój sprzęt, charakteryzatorka delikatnym pędzlem kładła warstwy pudru na twarz Durczoka, żeby się nie świeciła na wizji. Wtedy Kamil znany z perfekcjonizmu zwrócił uwagę na stojący tuż przed nim pulpit. Zaczął dociekać, kto odpowiada za to, że jest po prostu brudny. I trochę poniosły go nerwy w rozmowie z reżyserką.
- Nie wku... mnie. Od dwóch dni jest tak upier... ten stół tutaj, że tylko dlatego, że zlikwidowaliśmy ten je... przerywnik, który jedzie z góry, to jeszcze się to jakoś k... uchowało i ludzie tego nie widzą. Żeby ktoś dupsko ruszył i to wyczyścił... - denerwował się prezenter, rozmawiając z realizatorem "Faktów". Mętne tłumaczenia nijak nie satysfakcjonowały Kamila. - Jak tu g... będzie leżało na stole, też pokażesz?! To nie jest "coś wymyślić". Trzeba powiedzieć X, że ma to załatwić. Tak żeby tu k... się ktoś pojawił i to wyczyścił.
Ciągle jednak nie znajdował jasnego komunikatu, kto za to odpowiada i kto powinien ten stół wyczyścić.
- Tu się trzeba trochę poczuwać, co pokazujemy 4 milionom widzów przed telewizorami... Uj...ny farbą czy nie wiem czym... - kręcił głową wyraźnie rozdrażniony brudasami Kamil Durczok.
Ta rozmowa nigdy nie powinna ujrzeć światła dziennego. Ale jakiś zawistnik zamieścił ten filmik na jednym z plotkarskich portali i zaczął się wściekły atak na Kamila! Portale nawzajem przekazywały sobie zapis nerwowego zachowania prezentera.
- Jeżeli kogoś tym uraziłem, jest mi strasznie przykro. Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że te słowa padły tuż przed "Faktami", czyli w wielkim stresie. Wtedy człowiekowi towarzyszą spore emocje - tłumaczy w rozmowie z nami Kamil Durczok. - Mam świadomość, że przejdę do kanonu wpadek. Szkoda tylko, że będę drugi za Tomkiem Lisem. Moja firma na pewno będzie starała się ustalić, kto sprzedał ten materiał, kto jest taki nielojalny, że jedną ręką bierze pieniądze, a drugą działa na szkodę swojej firmy. Mogę się założyć, że jeśli położyłbym dyktafon w redakcji "Super Expressu", to nagrałbym bardzo podobny materiał - zakończył celnie Kamil.
Kto i dlaczego tak bardzo skrzywdził prezentera?
- To wymagający szef. Nie każdy go z tego powodu lubi - usłyszeliśmy od pracowników stacji.
Bardziej powściągliwi niż portale w ocenach tego, co zaszło, są koledzy Kamila po fachu.
- Ja na wizji pracuję już 25 lat i wiem, że takie sytuacje się zdarzają. Mnie też zdarza się przeklinać, ale potem przepraszam. Nie należy tak ostro oceniać innych, tak jak robią to teraz w związku z osobą Durczoka - powiedziała popularna prezenterka TVP Katarzyna Dowbor (50 l.)
Wtóruje jej inna ikona szklanego ekranu - Andrzej Turski (66 l.).
- Nie popieram takiego zachowania, ale jestem wyrozumiały, bo takie sytuacje się zdarzają. Szczególnie gdy pojawia się napięcie i stres. Taka sytuacja na pewno nie pogorszy relacji z zespołem. Mnie też czasem zdarza się z kimś pokłócić w pracy czy po zejściu z anteny mieć jakieś pretensje. Jednak takie zachowanie jak Durczoka nie jest niczym niespotykanym - stwierdza Turski. Kamilu, nie przejmuj się zawistnikami, rób swoje.