Joachim Brudziński kipiał nienawiścią w programie „Kropka nad i” w tvn24. Gdy pojawił się wątek wątpliwych gratulacji od premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona dla Jarosława Kaczyńskiego w związku z tym, że w Smoleńsku nie przyjął kondolencji od Władimira Putina polityk zaczął atakować rząd, premiera Tuska i prezydenta Komorowskiego.
- Ja wiem jedno. W liście kondolencyjnym do Jarosława Kaczyńskiego, chyba z 13 kwietnia, Cameron rzeczywiście gratulował postawy i odwagi w związku z wizytą w Smoleńsku i w późniejszych dniach. Były tam słowa, że brytyjski premier gratuluje godnej postawy. Jarosław Kaczyński tak to odebrał – tłumaczył Brudziński.
Przeczytaj koniecznie: Kaczyński kłamał. Premier Cameron nie gratulował mu, że nie przyjął kondolencji od Putina
Potem wylał falę ostrej krytyki na szefa rządu. Jak sam stwierdził ma moralne prawo do świadomego obrażania premiera. - Tusk prowadzi politykę dziadowską i państwo polskie jest państwem dziadowskim. Jaki jest jego stan, pokazała katastrofa 10 kwietnia – grzmiał poseł PiS.
- W dojrzałych demokracjach nie byłoby dla niego miejsca. Dla premiera, który się ścigał się by paść w ramiona Putina - powiedział poseł PiS. - Potem Tusk czmychnął z miejsca katastrofy, nie podchodząc nawet do ciała prezydenta – dodał. Spotkanie premierów Polski i Rosji określił jako "sabat Tuska z Putinem".
Po chwili ujawnił, że nie wszyscy politycy z PiS podchodzili do zwłok Lecha Kaczyńskiego, bo jego brat bliźniak sobie tego nie życzył. Brudziński, podobnie jak prezes PiS, nie ma wątpliwości kto ponosi odpowiedzialność za katastrofę.
- Pod Smoleńskiem prezydent i 95 osób zginęło w skutek takich a nie innych działań Komorowskiego i Tuska. To opinia moja i setek tysięcy Polaków - powiedział. - Pan Bronisław Komorowski (...) po katastrofie już o godz. 10 przejął obowiązki prezydenta, choć nie było aktu zgonu. On tak się palił do objęcia władzy – oskarżał polityk.
Patrz też: Kaczyński dla Amerykanów: Gdyby nie Tusk i Komorowski nie doszłoby do katastrofy. Rosjanie zręcznie to rozegrali
Brudziński zdradził także, że premier Putin nie zgodził się, by zabrać ciało zmarłego prezydenta do Polski. - Najpierw nam to zaproponował. Po czym otrzymaliśmy informację, że się rozmyślił. I ponad 1,5 h przetrzymano nas w samolocie - relacjonował.