Blok z wielkiej płyty na osiedlu Albertyńskim, jeden z wielu w krakowskiej Nowej Hucie. To tutaj na 6. piętrze dorastał młody Brunon. - To była porządna rodzina - mówią sąsiedzi. Matka była pielęgniarką, ojciec jako inżynier, w czasach PRL dostawał intratne kontrakty na prace w Iraku. Chłopiec nie wyróżniał się na tle dzieci i tylko jeden incydent - wydawać by się mogło niepozorny - sprawił, że Bruno zainteresował się wybuchami. - Obok naszego domu był wysadzany stary komin. Bruno był tym zafascynowany. Mówił, że on też chce tak wysadzać - wspomina jego matka Krystyna K. (76 l.). Niewinna pasja stała się jego obsesją. Potajemnie mieszał składniki i prowadził próbne wybuchy. Jeden z nich omal nie pozbawił go życia. - Miał trzynaście lat, gdy podczas eksperymentu w dłoni wybuchła mu probówka. Urwało mu kilka palców. Szkło pokaleczyło oczy. Pani profesor Gierek uratowała mu wzrok - mówi jego matka. Mimo to z pasji nie zrezygnował. Zawładnęła nim i pchnęła w objęcia szaleństwa...
W 1983 roku Brunon K. postanowił kontynuować hobby, poszedł do krakowskiego technikum chemicznego. Później bez problemu dostał się na politechnikę. Kierunek? Oczywiście technologia chemiczna. Mimo natłoku zajęć nie rezygnował z dziecięcej pasji - wciąż konstruował bomby.
Gdy poznał Ingę, pobrali się i zamieszkali w jego rodzinnym lokalu w Nowej Hucie. Po śmierci ojca jego matka zamieszkała w Bydgoszczy, gdzie mieszka do dzisiaj. Potem był ślub i dwójka dzieci...
A młody Brunon wciąż piął się po szczeblach kariery naukowej. Dokształcał się w Warszawie na Polskiej Akademii Nauk i Politechnice Warszawskiej. Po powrocie do Krakowa rozpoczął pracę jako adiunkt na Wydziale Rolniczo-Ekonomicznym Uniwersytetu Rolniczego im. Hugona Kołłątaja. Był lubiany przez studentów, którzy na forach internetowych wystawiali mu notę "4" w skali od 1 do 6 za przyjazność, a studentki "4" za to, że jest przystojny.
Czy wiedzieli o jego morderczych pasjach i drugiej naturze? W Internecie ten kulturalny naukowiec zmienił się w potwora o skrajnie prawicowych poglądach. "Pogonić Ryżego Tuska i Pejsowatych" - grzmiał na forach internetowych. A jak to zrobić? Bruno wiedział - siłą. Wierzył, że jeśli Polacy nie wyjdą na ulice, wyginą z głodu, zwłaszcza że podtruwani są systematycznie fluorem zawartym w paście do zębów, a antypolskie media robią ludziom wodę z mózgu. Wierzył też, że ludzie będą mieli wszczepiane czipy, by ich lepiej kontrolować przez "Pejsy". A "Pejsy" to m.in. cała Platforma Obywatelska, chcąca zniszczyć jedyne wolne media, czyli te należące do o. Tadeusza Rydzyka. "Trzeba się organizować i walczyć" - wołał na forach. On chciał być tym, który rozpocznie rewolucję...
Cytaty "Brunobombera" z forów internetowych
Brunon K. posługiwał się w sieci mejlem [email protected], używał też w różnych wersjach pseudonimu "Grześ nad g... gdzieś".
Za PiS przynajmniej nie było aż tak źle, jak jest teraz za POpaprańców. A ile nakradł teraz Rudy POTusk z naszych składek emerytalnych?.
Ty głupia pindo. Słuchałaś ty chociaż Radia Maryja czy TV Trwam. Przecież nic tam nie ma ťantysemickiegoŤ czy ťantymasońskiegoŤ tylko i wyłącznie prawda.
Co teraz mamy, ty Pejsie nazywasz POlską? Albo prowadzisz Pejsatą dezinformację, albo jesteś debilem. Polski już prawie nie ma. Dzieła zniszczenia dopełnia emigracja młodych Polaków i imigracja Pejsów z Izraela do Polski.
Chętnie udzielę lekcji wysadzania budynków w powietrze różnych gabarytów, nawet wielkości sądów, które są zazwyczaj bardzo duże, a także komisariatów, a także budynków, gdzie mieszczą się te gnidy.
Jestem chemikiem z wykształcenia. Jeszcze rok temu prowadziłem wykłady dla studentów z różnych krakowskich uczelni z materiałów wybuchowych i inżynierii saperskiej. Niestety, Rudy bandyta zakazał mi to ustawą prawną jakieś 6 miesięcy temu i teraz grozi mi za to aż 5 lat!
Jestem za Polską silną, niezależną [...]. Taka mi się marzy Polska, ale nie rządzona przez pejsatych oszołomów z PO.
Czas najwyższy przestać pieprzyć i zacząć działać. Od samego gadania nic się nie osiągnie.
Rudy Tusk? O Boże. Przynajmniej Kaczyńscy jacy byli i są, to przynajmniej nie złodzieje .
Jedno jest pewne. Władza boi się panicznie Polaków, że w końcu się za nich zabierze. To dobry sygnał do tej POry POlitycy robili co chcieli, teraz przynajmniej się boją. To i dobrze, kiedyś i na nich przyjdzie kolej. Zainteresowanych proszę o kontakt: [email protected].