Najprawdopodobniej zmieni się główny zarzut, jaki prokuratura postawiła 45-latkowi. Obecnie podejrzany jest o przygotowanie do zamachu na konstytucyjne organy RP. Gdy materiały zebrane przez śledczych okażą się wystarczające, działania mężczyzny zostaną uznane za przestępstwo o charakterze terrorystycznym. Skutek jest taki, że Brunon K. mógłby zostać skazany nie na 5 lat, ale 7,5 roku więzienia.
Artur Wrona, szef Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, pytany o to, do czego w zeznaniach przyznaje się aresztowany chemik, tłumaczy: - Częściowo przyznał się do zarzutu – potwierdził swoje zainteresowanie pirotechniką, prowadzenie szkoleń z tego zakresu oraz dokonywanie próbnych wybuchów. Jego wyjaśnienia w części potwierdzają fakt przygotowań do zamachu, jakkolwiek nie poczuwa się do winy. Prokurator dodaje też, że Brunon K. "współpracuje w sposób ograniczony".
To nie jedyny postęp w sprawie udaremnionego zamachu. Prokuratura chce też uzupełnić zarzuty w zakresie nielegalnego posiadania broni. Czeka tylko na opinię biegłych z zakresu balistyki. Jak pisaliśmy na se.pl, w miejscach sprawdzonych w związku z zatrzymaniem zamachowca znaleziono ponad tysiąc sztuk amunicji i częsci do budowy materiałów wybuchowych. Jak ujawnił prokurator, przeprowadzono już kilkanaście przeszukiwań i nie wykluczone są kolejne.
Na pytanie o to, czy prawdziwe są doniesienia, jakoby Brunon K. chciał przeprowadzić też zamach na Monikę Olejnik i Hannę Gronkiewicz-Waltz, prokurator odpowiada tylko: - Nie mogę się do tego odnieść.
Brunon K. odpowie jak TERRORYSTA? Za SUROWSZE ZARZUTY dłużej zostanie za KRATKAMI
Sprawa Brunona K. nie stanełą w miejscu - zapewnia w rozmowie z tvn24.pl krakowska prokuratura. Śledczy skrupulatnie łączą wszystkie tropy, zbierają dowody i nie wykluczają, że niedługo niedoszły zamachowca usłyszy surowszy zarzut. A to oznacza, że za kratkami może spędzić 7,5 roku. Co nowego wiedzą prokuratorzy o planach Brunona K.?