Poszło najprawdopobniej o rozliczenia finansowe. Jak podaje ukraiński portal radar.in.ua, pochodząca z okolic Kowla dziewczyna handlowała na targu w Hrubieszowie papierosami z przemytu, które skupowała od swych rodaków przyjeżdżających z Ukrainy. Od pewnego czasu używała innego nazwiska: Tetiana O. Wspólnie z partnerem mieszkała w hotelu na przedmieściach przygranicznego miasteczka. Na swoją zgubę wdała się w znajomość ze swoim katami, którym pożyczała pieniądze. Feralnego dnia, 10 czerwca tego roku spotkała się z nimi na zakrapianej imprezie u znajomego Polaka mieszkającego na wsi pod Hrubieszowem. Upomniała się o pieniądze, co wzbudziło wściekłość dłużników.
- Mężczyźni kilka razy wywozili ją z posesji. Kiedy wrócili ostatni raz, powiedzieli tylko gospodarzowi: została deportowana i do Polski już nie wróci….- ustalili śledczy. Jak piszą ukraińskie media, dwaj rośli mężczyźni nie mieli najmniejszych trudności, żeby zgładzić swą krajankę.
- Miała jedynie 155 cm wzrostu i była bardzo drobna. W domu zostawiła 5 letnią córkę i niepełnosprawnego ojca – dodaje portal radar.in.ua.
Oprawcy zabili swą ofiarę w bardzo drastyczny sposób. Pobili ją mocno, po silnym ciosie w kark Ukrainka straciła przytomność. Wtedy zawinęli ją w koc i skrępowaną wrzucili do stawu położonego niedaleko drogi we wsi Brodzica. Do szyi przywiązali 15-kilogramowy kamień, do nóg zaś drewnianą belkę.
Ciało dziewczyny znaleziono dopiero w ostatnią niedzielę. Sekcja zwłok wykazała, że najprawdopodobniej żyła, kiedy wrzucali ją do wody. Policjanci od razu zaczęli ustalanie faktów.
- Policjanci skupili się m.in. na ustaleniu kręgu osób, z którymi ofiara mogła mieć w ostatnim czasie kontakt. W kręgu osób mogących mieć związek ze śmiercią kobiety znaleźli się dwaj obywatele Ukrainy – informuje Renata Laszczka-Rusek z lubelskiej policji. - Policjanci skontaktowali się z funkcjonariuszami Straży Granicznej. Spodziewaliśmy się, że będą oni usiłowali przekroczyć granice naszego kraju. Tak też się stało. Tego samego dnia funkcjonariusze Straży Granicznej zatrzymali 34 i 42-latka na przejściu granicznym w Dołhobyczowie, a następnie przekazali policjantom.
Mężczyźni zostali aresztowani. Grozi im dożywocie.