Paweł J. miał zaatakować 30-latkę, gdy ta wracając z imprezy szła na dworzec kolejowy w Pile. Oprawca dopadł ją znienacka i brutalnie zgwałcił, używając do tego między innymi butelki. Zakrwawioną kobietę znaleźli pracownicy dworca, którzy natychmiast wezwali pomoc. – Gdyby leżała tam jeszcze pół godziny dłużej, to by nie przeżyła. Wykrwawiłaby się – mówiła matka poszkodowanej Głosowi Wielkopolskiemu. Przez ten atak ofiara Pawła J. do dziś ma problemy ze zdrowiem. Przeszła już operację, a kolejny zabieg ma przed sobą. Paweł J. usłyszał zarzut gwałtu ze szczególnycm okrucieństwem, za co grozi mu do 15 lat więzienia. W akcie oskarżenia zawarto także ciężkie obrażenia ciała, których doznała 30-latka.26-latek złożył wyjaśnienia, lecz nie przyznał się do winy. Sędzia Izabela Dehmel postanowiła przeprowadzić proces za zamkniętymi drzwiami. – Sąd postanowił wyłączyć jawność w całości. Jawność procesu mogłaby naruszać interes prywatny pokrzywdzonej - uzasadniła.
Zobacz też: Szok! Zbiorowy gwałt transmitowany na Facebooku na żywo [ZDJĘCIA]