Pierwsza z kobiet została zaatakowana o czwartej nad ranem. Wyszła z domu tuż po tym, gdy pokłóciła się z chłopakiem. Na ulicy podszedł do niej mężczyzna w kapturze i zaczął rozmawiać. Nagle stał się bardzo agresywny. - Leżał na mnie brzuchem. Pamiętam, że krzyczałam. Złapał mnie za usta, żeby mnie uciszyć. Mówił: „Rozumiesz? Wyr… cię szmato. Zabiję cię, jak się nie uspokoisz. Myślę, że nie ma bardziej bezradnej pozycji niż leżeć na brzuchu. Straciłam nadzieję i przestałam się bronić - opowiada ofiara gwałtu.
Półtorej godziny później w Sopocie napadnięta została inna kobieta. - Ktoś do mnie podbiegł, złapał mnie za usta i zaczął wkładać mi rękę pod kurtkę. Zaczęłam krzyczeć i odruchowo uderzyłam napastnika w twarz. On powiedział tylko: „Cicho bądź”. Przewrócił mnie na ziemię. Wtedy widziałam jego twarz. To nie był jakiś szczególny chłopak. Wyglądał przeciętnie, jak większość. Mógł mieć 25-30 lat. Nie był wysoki. Chwilę po tej szamotaninie ktoś po prostu zaczął wychodzić z domu i on uciekł - relacjonuje.
Policja nie wyklucza za oboma atakami może stać ten sam sprawca. Wiadomo, że udało się zabezpieczyć zapis z monitoringu. Funkcjonariuszom udało się zatrzymać jedną osobę w tej sprawie, ale sprawca gwałtu wciąż przebywa na wolności.
Czytaj też: Zbiorowy gwałt we Fryburgu. Ofiara ma zaledwie 18 lat