- Jezus, Maria, ratunku! - zdążyła jedynie krzyknąć kobieta. Ale żadne słowa litości, żadne błagania nie zmieniłyby zamierzeń syna. Złapał matkę i poderżnął jej gardło. Krew trysnęła na ścianę domu, drzwi i kostkę brukową, rozlewając się po niej szeroką plamą.
Kamil zostawił kobietę na chwilę na dworze i pospieszył na pomoc Zuzannie dobijającej jego ojca. Później wciągnęli kobietę za nogi i porzucili w przedpokoju.
- Zadali ofiarom po kilkanaście uderzeń trzema nożami, powodując rany cięte i kłute szyi, tułowia, kończyn górnych i dolnych, co doprowadziło do wstrząsów krwotocznych i śmierci pokrzywdzonych - relacjonuje prokurator Beata Syk-Jankowska, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Kilkanaście ciosów - to znaczy, że pastwili się nad ciałami, przekłuwając je na wylot i kalecząc potwornie. Krwi było tyle, że Kamil musiał zmienić buty i zamoczone skarpety. Razem z rękawiczkami wyrzucił je potem za płot domu.
Zobacz też: KRWAWA RZEŹ małżeństwa w Rakowiskach. Kamil N. i Zuzanna M. mieli WSPÓLNIKÓW?! NOWE FAKTY
Czy kiedykolwiek poczuje skruchę po tym, co zrobił? Czy zło na dobre zadomowiło się w jego duszy?
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail