Na prawdziwy szturm po kilku miesiącach względnego spokoju znowu narzekają mieszkańcy Krakowa. Brytyjczycy nic sobie nie robią z kryzysu - w krakowskich pubach i restauracjach jedzą i piją do oporu!
Krytykowani przez jednych za obsceniczne zachowania, a wychwalani przez innych za zostawianie w klubach grubszej gotówki turyści z Wysp przestali przyjeżdżać masowo do Krakowa, kiedy kurs brytyjskiego funta dołował.
- Rok temu nie było po co tu się zjawiać, razem z chłopakami jeździliśmy po naszych kurortach. A teraz znów macie tu taniej - tłumaczy w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" 25-letni Ted.
Okazuje się, że nie tylko Kraków odwiedzają turyści z Wysp. Na brak klientów nie narzekają również lokale w Warszawie, Poznaniu i Gdańsku. Tam oprócz Brytyjczyków coraz częściej przyjeżdżają również Niemcy oraz Szwedzi.