Na myśl o tym, że już nigdy nie zobaczy uśmiechniętej i kochanej Kamilki, najmłodszej z trzech córek, Deonizego Suszczyka ogarnia bezbrzeżny smutek pomieszany z wściekłością. Z Karolem D. spotkał się kilkanaście godzin po tym, jak widział swą córkę po raz ostatni. Zaniepokojony przedłużającą się nieobecnością Kamili, której nigdy do tej pory nie zdarzało się zapominać o ustalonej z rodzicami godzinie powrotu do domu, złożył mu wizytę.
Przeczytaj koniecznie: Święciechowa: Córka Marioli Kąkol płonęła żywcem!
- Bezczelnie patrzył mi w oczy, zapewniając, że nie wie, gdzie jest Kamila - cedzi przez zaciśnięte usta. W tym czasie dziewczyna już nie żyła. Karol D. zabrał ją w niedzielę na przejażdżkę autem. Starszy od niej chłopak z bogatego domu bardzo imponował skromnej dziewczynie. Feralnego dnia, w pobliżu Rudnika, na drodze z Lublina do Kraśnika Karol zatrzymał auto i z zimną krwią udusił siedzącą na tylnym siedzeniu dziewczynę. Później zaciągnął zwłoki w pole, wrzucił do jamy i zasypał ziemią. Przez miesiąc udawało mu się uciekać przed wymiarem sprawiedliwości i przyglądać się poszukiwaniom, jakie prowadzili policjanci.
A prócz poszukiwań, policyjni detektywi prowadzili drobiazgowe śledztwo, ustalając ostatnie godziny życia dziewczyny. Ślad prowadził właśnie do Karola D. 18-latek przyznał się do zbrodni, podczas wizji lokalnej pokazał, gdzie zakopał ciało. Śledczy nie chcą na razie ujawniać motywów, jakimi kierował się zabójca. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, Kamila mogła być w ciąży. Zrozpaczona matka wciąż nie dowierza, że jej córka nie żyje. - Kamilko, twój siostrzeniec Kubuś (1,5 roku) tęskni. Wróć do niego - szepcze przez łzy. Karolowi D. grozi dożywocie.