Budujemy własny jacht

2009-11-30 3:00

Grażyna i Edward Kryjakowie ze Starych Bogaczowic na Dolnym Śląsku przez pół życia budowali jacht, aby na emeryturze żeglować po całym świecie. Wypływają już w przyszłym roku

To będzie najbardziej radosna emerytura, jaką moż-na sobie wymarzyć. Grażyna (56 l.) i Edward (60 l.) Kryjakowie przygotowują się do niej od 29 lat. W 1980 roku postanowili zbudować pełnomorski jacht i wyruszyć w nim w podróż dookoła świata. - Już w stanie wojennym na naszym trawniku leżała stal, dębina, sklejka, elektrody - opowiada pan Edward, z zawodu elektryk, miłośnik żeglarstwa. Dziś jest kapitanem żeglugi wielkiej, przed laty pływał po morzach i oceanach. Swoim hobby zaraził żonę, która ma stopień sternika jachtowego. Pani Grażyna całe życie pracowała w administracji w szkole. - Żyliśmy jak zwyczajna rodzina, wychowywaliśmy dwójkę dzieci, ale oprócz tego jeszcze budowaliśmy jacht - opowiada kobieta. Krok po kroku powstał kadłub, potem maszty, żagle i wyposażenie wnętrza. Wszystko robili sami, oszczędzając jak tylko się dało. - Nigdy nie byliśmy na wakacjach, nie palimy papierosów, nawet na zabawy sylwestrowe nie chodzimy - opowiadają. Wreszcie po prawie trzech dekadach jacht jest niemal ukończony. - Nazwaliśmy go Helenka, po teściowej, która nas bardzo wspierała - mówi pani Grażyna. Jacht zostanie zwodowany w Trzebieży koło Szczecina. - Trasę mamy opracowaną od samego początku. Najpierw fiordy na północy, potem na południe, Wyspy Kanaryjskie, przez Atlantyk do Ameryki i dalej dokoła świata - opowiada z dumą pan Edward. - Chcielibyśmy spędzić resztę naszego życia w morzu, mamy niskie emerytury, ale na szczęście wiatr jest za darmo, a na jedzenie wiele się nie wydaje - opowiadają żeglarze.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki