Zespół IPN pod wodzą prof. Krzysztofa Szwagrzyka, wiceprezesa Instytutu, prowadzi poszukiwania ofiar totalitaryzmów w kraju oraz poza jego granicami. W pracach udział biorą wolontariusze, którzy poświęcają swój czas i energię na wsparcie poszukiwań. Jeden z nich opublikował w internecie zdjęcie fiolki z etykietą IPN-u. Skomentował je zdaniem: - IPN celuje teraz w specyficznych gadżetach.
Jak zaznaczono, ziemia w fiolce pochodzi z jam grobowych na Łączce, gdzie prowadzone były jeszcze w zeszłym roku poszukiwania. Podobną fiolkę otrzymała jedna z wolontariuszek, która również uczestniczyła w akcji odnajdywania grobów ofiar terroru komunistycznego na cmentarzu powązkowskim.
IPN rozpoczął poszukiwania na Łączce w 2012 r. Akcja poszukiwania w tym miejscu grobów żołnierzy podziemia skończyła się w lipcu 2017 roku. W trakcie prowadzenia prac badaczom i wolontariuszom udało się zlokalizować kości kilkudziesięciu osób, wrzuconych do dołu śmierci. Żołnierze wcześniej zostali zastrzeleni w warszawskim więzieniu na Rakowieckiej. Dzięki pracom zespołu prof. Szwagrzyka, udało się odnaleźć i zidentyfikować szczątki m.in. mjr Zygmunta Szendzielarza „Łupaszka”, mjr Hieronima Dekutowskiego „Zapora”, a także ostatniego dowódcy Narodowych Sił Zbrojnych ppłk Stanisława Kasznica.
IPN nie zdradził, kto wpadł na pomysł takiej formy podziękowań dla wolontariuszy. Jak napisał rzecznik prasowy tej instytucji w krótkim oświadczeniu: - Podczas prac archeologicznych i ekshumacyjnych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie w 2017 r., w związku z licznymi prośbami przedstawicieli środowisk patriotycznych i instytucji, w niewielkiej ilości została zabezpieczona ziemia z miejsca, gdzie były prowadzone prace. Ziemia jako symbol męczeństwa polskich patriotów, była uroczyście przekazywana m.in. w celu umieszczenia pod nowo odsłanianymi pomnikami poświęconymi ofiarom komunizmu lub w inny sposób mający upamiętnić męczeństwo i ofiarę polskich patriotów. W kilku przypadkach osobami, na ręce których została przekazana ziemia byli wolontariusze. IPN nie poniósł żadnych kosztów z tym związanych (zostały poniesione przez wolontariuszy), poza wydrukiem kilku biało-czerwonych naklejek z logo IPN.
Pomysł IPN spotkał się z masową krytyką w mediach społecznościowych: