Ich zdaniem konflikt dwóch najważniejszych do niedawna osób w PO narasta. Przekonują, że plan Tuska zakłada odstawienie Schetyny na boczny tor i usunięcie z funkcji szefa klubu. Czy ten sensacyjny scenariusz jest możliwy?
Warszawa. Późny wieczór. Spotkanie zaufanych współpracowników premiera. Ktoś nieoczekiwanie wymienia nazwisko Schetyny. Szef rządu denerwuje się i rzuca pod adresem "Scheta" kilka niecenzuralnych słów. Wzajemna niechęć zgodnego do niedawna tandemu narasta. Nieoficjalnie mówi się, że poligonem, na którym rozgrywa się teraz bitwa, jest Sejmowa Komisja ds. Afery Hazardowej. Według naszych informacji, Tusk miał dać zielone światło dla powrotu Kempy i Wassermanna. Jednak w środę na konferencji prasowej Schetyna powiedział wprost - Kempa i Wassermann nie wrócą. Zagroził nawet, że wprowadzi w klubie dyscyplinę głosowania. Wczoraj co prawda złagodził nieco stanowisko, jednak wciąż nie wiadomo, jak klub PO zagłosuje w tej sprawie. - Klub jest mocno podzielony - mówi jeden z posłów.
Jak ustaliliśmy, Schetyna rozpoczął też ofensywę w regionach. To one będą wybierały delegatów na majowy kongres partii. Ostatnio np. przy pomocy Marzeny Drewnowicz (posłanka i komisarz) wprowadza swoje porządki w świętokrzyskiej PO. - Ludzie skarżą, że Drewnowicz rozwiązuje struktury nawet w miastach, gdzie PO w cuglach wygrała wybory - grzmi jeden z posłów PO. Sygnały o działaniach ludzi Schetyny w regionach dotarły już do Tuska. - Słyszałem, że premier postawił na Schetynie krzyżyk. Na razie "Schet" jest jeszcze za mocny na zdecydowane ruchy - ma ludzi w służbach i prokuraturze. Ale kto wie, co będzie za dwa, trzy miesiące - zastanawia się nasz rozmówca.