Bunt w domu starców

2008-01-06 19:54

Pensjonariusze łódzkiego domu starców mają dość. Żądają dobrego jedzenia i miłych opiekunów. Jeśli nie, wyrzucą dyrektora.

Dość! Żarty się skończyły! Emeryci z domu spokojnej starości wypowiedzieli wojnę dyrektorowi ośrodka. Bo zupa jest za słona, a opiekunowie złośliwi... Staruszkowie zawiązali grupę do zadań specjalnych, która ma obalić nieczułego tyrana! - Po naszym trupie będzie dyrektorem - odgrażają się.

Nawet spokojny emeryt może się porządnie wkurzyć. Bo jak tu wytrzymać, gdy jedzenie jest beznadziejne, a zamiast miłej i rodzinnej atmosfery, od opiekunów słyszą złośliwe uwagi.

- To są zarzuty osób z ułomnościami psychicznymi - butnie odpowiada starszym, bezradnym osobom Bogusław Ściborski (56 l.), dyrektor ośrodka.

Specgrupa ds. obalenia dyrektora

Dom Pomocy Społecznej "Włókniarz". Mieszka tu 120 staruszków. 32 z nich zawiązało właśnie tzw. Grupę Starszych. Wszyscy wypowiedzieli posłuszeństwo dyrektorowi i jego pracownikom.

- Albo oni, albo my! Dopóki nie padniemy, będziemy walczyć o to, by dyrektor stąd odszedł - odgrażają się emeryci.

O co poszło? Ano o błahostki, które urosły do rangi wielkiej awantury. Zaczęło się od jednego z niesfornych pensjonariuszy.

- Był taki mężczyzna, co wszystkich terroryzował. Mnie na przykład wsypywał kolce róż do pościeli - denerwuje się Roman Zaufall (79 l.).

Albo on, albo my!

Sprawa w sumie była do załatwienia. Wystarczyło przenieść niesfornego dowcipnisia do innego pokoju. Dyrektor ośrodka tego nie zrobił.

Emerytów rozsierdził za to jeszcze bardziej, nazywając ich "psychicznymi". Wtedy miarka się przebrała. Zawiązana przez nich grupa ma usunąć go z ciepłego fotela!

Grupa szybko zaczęła rosnąć w siłę i zaczęła stawiać coraz to nowsze postulaty. Poprawa jakości żywienia i uprzejmiejsza opieka... To tylko niektóre z dodatkowych żądań.

- Opiekunowie lekceważą nasze potrzeby. Jesteśmy wyśmiewani. Pracownicy skłócają ludzi. Zdarzają się kradzieże w pokojach, a dyrektor zupełnie na to nie reaguje - wyliczają grzechy szefa ośrodka i jego podwładnych pensjonariusze i zapowiadają, że nie spoczną, póki nie wyrzucą go z pracy. Drżyj, dyrektorze!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają