- Premier popełnił błąd - grzmi Palikot, zapytany o przeniesienie obchodów uroczystości 4 czerwca z Gdańska do Krakowa. W sejmowych kuluarach słychać, że Palikot głośno powiedział to, o czym nieoficjalnie mówi większość jego partyjnych kolegów.
- Nie chcę, aby dzień 4 czerwca wyglądał tak, że związkowcy z flagami Solidarności biją policjantów i odwrotnie - przekonywał Tusk. I zdecydował, że polityczna część uroczystości, czyli spotkanie premierów Grupy Wyszehradzkiej, odbędzie się w Krakowie. - Dlaczego akurat Kraków!? Premier niepotrzebnie wystraszył się związkowców - mówi nam jeden z posłów PO. A Palikot dodaje: - Premier poowinien zmienić swoją decyzję. Świat nie może zobaczyć innego obrazka niż obchody organizowane w Gdańsku.
Tymczasem wczoraj Tusk odrzucił ofertę związkowców z Solidarności, którzy zaproponowali: uroczystości rocznicowe wracają do Gdańska, my "nie dymimy".
Wściekłości na tę decyzję nie kryją nawet założyciele Platformy. - Kocham Kraków, ale co on ma wspólnego z kolebką Solidarności? - pyta Andrzej Olechowski (62 l.). Buntują się nie tylko posłowie PO. Wczoraj także liderzy PSL zagrozili, że cała sprawa zatrzęsie koalicją. Czy pod wpływem krytyki Donald Tusk zmieni zdanie? Chce tego aż 68 proc. Polaków.