Lekarze nie chcą podwyżek płac. Złożyli wypowiedzenia z pracy, gdyż domagają się dymisji zarządu szpitala.
- Ponad połowa sprzętu nie jest serwisowana z powodu braku pieniędzy, na przeglądy potrzeba kilkaset tysięcy złotych. A nieserwisowany sprzęt zagraża bezpieczeństwu pacjentów. Lekarze nie mogą też swobodnie planować leczenia, bo brakuje leków, pacjenci muszą przynosić swoje tabletki - przekonuje nas Grażyna Cebula-Kubat (61 l.) z częstochowskiego szpitala.
Przeczytaj: Bieda piszczy w warszawskich szpitalach, a NFZ ogłasza sukces!
Lekarze chcą pracować zgodnie z zasadami bezpieczeństwa. Paweł Zejler (43 l.), europejski specjalista chirurgii ręki, mówi: - Nie wiemy więc, czy narzędzia, którymi operujemy, są jałowe. Ciągle brakuje nici, igieł.
Dyrektor szpitala Jarosław Madowicz (40 l.) broni się, przedstawiając liczby. - W tym roku kupiliśmy sprzęt medyczny za 2,4 mln zł. Na usługi remontowe sprzętu medycznego, w tym serwis aparatury i sprzętu medycznego, wydaliśmy już 1,7 mln zł. Kupiliśmy leki za 16,2 mln zł i mamy zapasy. W tym roku też wydaliśmy ponad 9 mln zł na zakup środków opatrunkowych, materiałów szewnych i wyrobów medycznych - wylicza.
Polecamy: Umrę jak NFZ nie zapłaci za leczenie!
Mariusz Kleszczewski (48 l.), wicemarszałek woj. śląskiego, planuje spotkanie z załogą. - Mam nadzieję, że lekarze odstąpią od protestu - mówi.