Kryminalni ze Śródmieścia dzwonią w czwartkowy wieczór o godz. 19.30 do domofonu agencji towarzyskiej ulokowanej w jednej z kamienic przy ul. Marszałkowskiej. To kolejny z kilkuset sprawdzanych w tym roku domów publicznych w centrum miasta. Podając się za klientów stróże prawa wchodzą do środka. Zatrzymują pięć pracujących tam kobiet: dwie Polki i trzy Rosjanki. Wszystkie trafiają na komendę przy ul. Wilczej. Wśród nich jest Rosjanka Olesja C. (26 l.). Kobieta ta przebywa w Polsce nielegalnie. Lokal zostaje dokładnie przeszukany, a jego pracownice przesłuchane. Prostytutki nie chcą powiedzieć dla kogo pracują. Wiedzą, że prostytucja jest w Polsce legalna, a ukarać można tylko sutenera, który ściąga od nich haracz.
- Rzadko kiedy kobiety przyznają się, że część zarobków muszą oddawać swoim opiekunom - przyznaje asp. sztab. Tomasz Oleszczuk (38 l.) ze śródmiejskiej komendy. - Mimo to, już w tym roku udało się nam schwytać 5 sutenerów. Wszystkim postawiono zarzuty. Grozi im do 3 lat więzienia - dodaje.
Po kilkugodzinnym przesłuchaniu prostytutki zostają zwolnione. Tej nocy nic już nie zarobią. Ich koleżanka Olesja trafia do aresztu. Zostanie deportowana.