W sobotni poranek nad Mysłowicami przeszła gwałtowna burza. Wiatr połamał i przewrócił wielkie drzewo na drogę prowadzącą do domu pani Eugenii. - Zabrakło prądu. A ja muszę być non stop podłączona do maszyny podającej tlen. Bez niej nie jestem w stanie przeżyć dłużej niż kwadrans - opowiada pani Eugenia. Nawet lekarze pogotowia mieliby trudności z pomocą ze względu na powalone drzewo. I wtedy zjawili się strażacy z agregatem prądotwórczym. - Podpięliśmy mamę do koncentratora tlenu i było po strachu - mówi Ilona Stolorz (49 l.), córka pani Eugenii.- Z całego serca dziękujemy strażakom. Dla nas są bohaterami - podkreślają obie panie.
Zobacz także: Ukraińscy muzycy zatrzymani na polskiej granicy! Występ odwołany