Sama jest jedynaczką i dlatego najlepiej wie, co to znaczy brak towarzystwa. Dlatego marzyła o własnej licznej rodzinie. Gdy przed siedemnastu laty wstępowała na ślubny kobierzec i powiedziała sakramentalne "tak", była już w ciąży. Na początek wspólnego życia rodzinka od razu powiększyła się o Edytę (17 l.), dziś najstarszą z całej gromadki. A potem się posypało niczym w powiedzeniu, co rok prorok. Po Edycie na świat przyszedł Michał (16 l.), po roku przerwy znów dziewczynka, czyli Ola (14 l.). A potem w kolejności Mateusz (13 l.), Szymon (12 l.), Klaudia (10 l.), Kuba (8 l.), Jasiu (7 l.), Ania (5 l.), Emilka (3 l.), Karol (2 l.), Łucja (1 rok) i niecałe dwa miesiące temu Olek, imiennik ojca. - Tak jakoś wyszło, że mamy taką liczną rodzinę - rozpromienia się szczęśliwa mama.
Aleksander Wyporek (39 l.) jest niezwykle dumny ze swej gromadki.
- Na gospodarce mogę już liczyć na pomoc synów. Duża z nich pociecha - dodaje pan Olek z uśmiechem.
Z kolei córki pomagają pani Halinie, na głowie której jest cały dom. Przygotowanie posiłków dla tylu osób to duże wyzwanie. Samego chleba idzie pięć bochenków dziennie, zupy kilka litrów. Pracy sporo, ale nikt nie narzeka. Są szczęśliwi.
- I do nikogo nie wyciągamy ręki, sami dajemy sobie radę - mówią z dumą rodzice 13 dzieci. Czy będą się starać o kolejne? - E, chyba już raczej nie - pan Olek drapie się po głowie.
- Nie, już nie mam sił. Ale nigdy zarzekać się nie można - dorzuca pani Halina.