Pan Mundek wypuścił żonę z objęć i spojrzał na nią z wyrzutem. Potem powoli osunął się na podłogę. Rękami przytrzymywał wypływające wnętrzności. Niestety, rana okazała się śmiertelna.
Żona Edmunda B., Wanda (53 l.), stała przez chwilę jak zamurowana. Potem, trzymając ciągle zakrwawiony nóż w ręce, poszła zadzwonić po pogotowie. Z nożem w ręku otworzyła też drzwi lekarzowi i policjantom, którzy przyjechali zaraz po nim. - Ja nie chciałam - mówiła. - On sam się nadział na ostrze.
Zdaniem pani Wandy mąż męczył ja, żądając seksu na urodziny już od tygodnia. - Zrobisz mi to, a potem tamto - mówił i opisywał karkołomne pozycje. - Toż to same świństwa - odpowiadała. - Nigdy się nie zgodzę.
Feralnego dnia mężczyzna chciał jednak koniecznie odebrać urodzinowy prezent. Żona uciekła do kuchni. Pobiegł więc za nią... - Kobiecie postawiono zarzut zabójstwa - mówi nadkomisarz Maciej Daszkiewicz z bydgoskiej policji.- Grozi jej dożywocie.