Za swoją dobroć Jakub zapłacił najwyższą cenę. Rozjuszony Marcin W. wyciągnął z kieszeni nóż i wbił go w serce 16-latka aż po rękojeść.
Gdy Kuba wychodził z domu na spacer, nawet nie podejrzewał, że już nigdy nie zobaczy swojej mamy. Poszedł na popularne w Bydgoszczy (woj. kujawsko-pomorskie) Wzgórze Wolności i tam zobaczył scenę, która wzbudziła w nim gniew.
Jakiś starszy od niego chłystek krzyczał i szarpał jego koleżankę Natalię (16 l.). Gdy drań zaczął wyzywać dziewczynę od najgorszych, w Kubie obudził się bohater. Choć nie potrafił się bić, stanął w obronie bezbronnej dziewczyny. Do końca jednak próbował załagodzić konflikt. Ale nie w głowie to było Marcinowi W. (17 l.), który wściekł się, że ktoś wtrąca się do kłótni. Chuligan rzucił się na chłopaka. W jego ręku błysnął nóż. Chwilę potem Kuba osunął się na ziemię, a wokół niego rozlała się kałuża krwi. Okazało się, że bandyta wbił ostrze w sam środek serca. Chłopak nie miał najmniejszych szans, by przeżyć ten cios. Zmarł w szpitalu.
Policjanci szybko zatrzymali mordercę. - Trzydzieści trzy lata pracuję jako prokurator, ale po raz pierwszy spotykam się z takim zdarzeniem. Nie rozumiem, dlaczego z tak błahego konfliktu doszło do tak dramatycznych wydarzeń - mówi prokurator Leon Bojarski, szef Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe. - Marcinowi W. postawiliśmy zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym (z użyciem niebezpiecznego narzędzia - przyp. red.). Kodeks karny przewiduje za to karę pozbawienia wolności do 12 lat. Już wystąpiliśmy do sądu z wnioskiem o jego tymczasowe aresztowanie - dodaje.
Mama zamordowanego Kuby nie może pogodzić się z tragedią. - Jak komuś krzywda się działa, to mój syn nie mógł stać bezczynnie - mówi przez łzy Barbara Orzłowska (42 l.). - Kuba był dla mnie najważniejszy...