Ojciec funkcjonariusza BOR dumny, że syn chronił Pierwszą Damę

2010-04-15 3:00

Nic tak nie boli ojca, jak strata syna. Stanisława Uleryka (65 l.), tatę tragicznie zmarłego funkcjonariusza BOR Marka (†35 l.), rozpiera jednak duma. Jego syn był osobistym ochroniarzem Marii Kaczyńskiej (†67 l.). - Był zawsze obok Niej, a ja byłem taki dumny, że jest osobistym ochroniarzem Pierwszej Damy - mówi pan Stanisław.

Mężczyzna nie płacze, choć każde słowo o synu z trudem przechodzi mu przez ściśnięte gardło. Podkreśla, że mu nie wypada, bo jest potomkiem chłopów małorolnych rodem z Lubelszczyzny. Jak to mówią, soli tej ziemi... To postawny i silny mężczyzna. Tak ciałem, jak i duchem.

- Syn siłę i upór miał po mnie. W 2003 roku został funkcjonariuszem BOR. Najpierw ochraniał Kwaśniewskiego, potem Kaczyńskiego. Teraz, od ponad dwóch lat Marię Kaczyńską. On ją kochał tak jak matkę. Bo Ona taka właśnie dla niego była - mówi pan Stanisław i dodaje: - Syn oddałby za nią życie. I to bez dyskusji. I nie tylko dlatego, że to była jego praca. On po prostu uwielbiał Prezydentową. Jak o Niej opowiadał, to mówił z wielką radością, miłością i szacunkiem. Latał z Nią wszędzie. A ja byłem z Niego taki dumny - mężczyzna zawiesza głos.


Ostatni raz syna widział w święta. Marek przyjechał do Dziewierzewa na Kujawach, gdzie ostatecznie osiedliła się jego rodzina. Tu mają ziemię. Po Wielkanocy odezwał się do bliskich tylko raz - że spokojnie dojechał do Warszawy. Owej tragicznej soboty Uleryk dostał telefon, którego wolałby nigdy nie odbierać...


- Potem premier Tusk osobiście do mnie zadzwonił i złożył kondolencje - wspomina.

Trzy dni temu jego córka i zięć rozpoznali ciało Marka w Moskwie.

- Syn miał dziewczynę. Mówił mi, że to nauczycielka angielskiego. Nawet jej nie zdążyłem poznać. On już z nią do mnie nie przyjedzie. Jest mi ciężko. Nie będę jednak płakał. Najgorzej będzie na pogrzebie. Ale wytrzymam - mężczyzna zamyśla się i dodaje: - Marek kończył studia prawnicze. Nie wiedział, co ma dalej robić. Czy być prawnikiem, czy dalej ochraniać Panią Prezydentową. On zginął. Szkoda, że nie zdołał Jej uratować...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają