Sponiewierane ciało zamordowanej młodej kobiety, z rękami skrepowanymi taśmą, znalazła jaj matka. Nie mogła dodzwonić się do córki, przyszła więc do niej. Drzwi były otwarte...
Zgodnie z nieprawomocnym jeszcze wyrokiem sądu, 35-latek z Lubania (dolnośląskie) za zabójstwo popełnione w lutym 2018 r. resztę życia ma spędzić w więzieniu. Dostał dożywocie, a wniosek oskarżyciela publicznego, o możliwość ubiegania się przez Artura K. o przedterminowe warunkowe zwolnienie po 35 latach odsiadki, został odrzucony.
To bardzo surowa kara, ale ta zbrodnia była okrutna, a oskarżony odpowiadał za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Byłą partnerkę Artur K. bardzo mocno pobił pięścią, dusił ją, związał jej ręce i nogi taśmą montażową i zgwałcił. Kobieta zmarła w wyniku uduszenia, ale na ciele miała szereg obrażeń, świadczących o wyjątkowej brutalności byłego partnera. Dramat za cienką ścianą dzieląca mieszkanie 24-latki od sąsiadów rozegrał się, jak zeznała osoba przebywająca w mieszkaniu obok, w zupełnej ciszy. „Żadnych krzyków. Nic. Grobowa cisza” - stwierdziła sąsiadka.
Mężczyźnie, zatrzymanemu niedługo po znalezieniu zwłok, postawiono zarzut zabójstwa w związku ze zgwałceniem, zmieniony potem na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze skazał go na dożywocie. Wyrok nie jest prawomocny.