Nocne burzliwe posiedzenie to efekt ostatniej afery w PO. Z ujawnionych na początko tygodnia taśm można było poznać szczegóły propozycji "handlowych" przed wyborami szefa dolnośląskiej Platformy.
CZYTAJ: AFERA po wyborach w Platformie! Poseł PO kupował głosy?
Tuż przed wyborami zwolennik Jacka Protasiewicza, konkurenta Grzegorza Schetyny do stołka przewodniczącego, w zamian za głosy na Protasiewicza obiecywał załatwienie pracy w KGHM.
Zwolennicy Grzegorza Schetyny natychmiast zażądali powtórzenia wyborów. W tym celu w środę zebrał się zarząd partii. Jednak – według informatorów gazety.pl – posiedzenie zamieniło się w miażdżącą krytykę Schetyny. Głos zajmowali wszyscy szefowie regionów Platformy. Przemówił też premier Tusk, który miał pretensje tak do Schetyny, jak i Jacka Protasiewicza. Zganił zarówno korupcję wyborczą, jak i nagrywanie rozmów. Miał zaatakować Schetynę jako twórcę "akcji z taśmami" – pisze portal.
- Tusk mówił, że raz na zawsze musi zostać w PO rozwiązany problem kwestionowania przywództwa. Zwracając się do Schetyny dodał, że każdy kto chciał przejąć przywództwo w PO mógł kandydować w wyborach na szefa partii, ale Grzegorz tego nie zrobił, za to sieje destrukcję krytykując rząd – relacjonuje w gazecie członek zarządu PO.
Jak pisze portal, atmosfera była bardzo nerwowa. Ostatecznie zdecydowano, że wyborów nie będzie. Decyzja zapadła niemal jednogłośnie. Od głosu wstrzymali się tylko Grzegorz Schetyna i uważany za "schetynowca" Rafał Grupiński.