Była posłanka była oskarżona o powoływanie się na wpływy w instytucjach, przyjęcie łapówki i podżeganie do skorumpowania ówczesnego burmistrza Helu. Prokurator żądał dla niej pięciu lat więzienia.
Dla Mirosława W., oskarżonego o przyjęcie łapówki, oskarżyciel domagał się kary trzech i pół roku więzienia. Sawicka została zatrzymana przez CBA w 2007 r.
Podczas sprawy broniła się, twierdząc, że straciła głowę dla agenta Tomka z CBA. - Beata Sawicka przeżywała fascynację mężczyzną, który w tym samym czasie zarzucał sieć, która doprowadziła ją na ławę oskarżonych.
Weźmy takie cytaty z ich rozmów: "Pa, buziaczki", "Nie ma Ciebie, to komu mam śpiewać?", "Tak się za Tobą stęskniłem (...)", "Pa, misiu. Lulaj". Gdyby ktokolwiek wypowiadał podobne słowa w kontaktach służbowych, to padłoby oskarżenie o mobbing - ale tutaj nikt się nie skarżył. ( ) Weszła w ferwor życia, czuła się jak nastolatka. Powiedziała kiedyś Tomkowi: "robię to dla ciebie". Właśnie taką osobą bardzo łatwo manipulować - mówił jej obrońca, mec. Jacek Dubois (50 l.).
Sąd jednak nie przychylił się do jej wersji. - Sawicka od początku sprawy grała rolę zakochanej, nieszczęśliwej ofiary, którą diabelski agent Tomek sprowadził na złą drogę. Szukała przy tym medialnego poklasku, na który sąd nie dał się nabrać - uważa prof. Antoni Kamiński, ekspert ds. korupcji. Z wyroku cieszą się również politycy PiS, za rządów którego prowadzono akcję wobec posłanki Platformy.
Oprócz kary pozbawienia wolności sąd wymierzył Sawickiej grzywnę w wysokości 40 tys. zł, przepadek uzyskanej korzyści majątkowej oraz pozbawił ją praw publicznych na 4 lata. Wyrok jest nieprawomocny.
Za to się sprzedała:
Gotówka - 100 tys. zł
Pióro Mont Blanc z brylantem - ponad 4 tys. zł
30-letnia whisky - 2,3 tys. zł
Pieszczoty agenta Tomka - bezcenne