Sara Andrychiewicz jest mężatką i razem z mężem Edwinem wychowują dwie córki. Kobieta prowadzi także blog lifestylowy muffincase, na którym zamieszcza ostatnio historie związane ze świadkami Jehowymi. Sara po publikacji doskonale zdawała sobie sprawę, że przez swoje szczere wyznanie straci rodzinę i znajomych ze zboru. W ostatnim wpisie 27-latka skupia się na tym, że po odejściu od świadków Jehowych zaczęła przeżywać drugą młodość.
- Prawie półtora roku potrzebowałam na to by wyjść z żałoby, w czasie której opłakiwałam utraconą młodość. (...) Gdy rozpoczęłam proces odkrywania prawdy o swojej religii, zaczęło się pojawiać ogromne poczucie żalu za utraconą młodością. Nie jestem taką idiotką by za każdą swoją błędną decyzję obwiniać jakąś ideologię. Nie da się jednak ukryć, że chłonąc pewną wizję świata od maleńkości, jednocześnie nie poznając innych opinii, zostałam w pewien sposób skrzywiona - czytamy jej wpis na blogu muffincase.
Sara Andrychiewicz, która wcześniej pisała o doświadczeniu molestowania seksualnego i myślach samobójczych, wspomiała, że opuszczenie Świadków Jehowych było dla niej bardzo traumatyczne, co można porównać do utraty bliskiej osoby. - Ocnęłam się z niewoli umysłowej, a w zamian dostałam ogromne poczucie żalu i rozgoryczenia. Jeden z psychologów wręcz porównał odejście od Świadków Jehowy do przeżywania żałoby po śmierci bliskiej osoby. Bardzo często myślałam o swojej straconej młodości. Gdy moje oczy wreszcie się otworzyły, miałam skończone 25 lat i poczucie, że zmarnowałam sobie życie - napisała blogerka.
Post udostępniony przez Sara Kozub (@sara_muffincasein) Kwi 15, 2018 o 9:52 PDT
Rzecznik Świadków Jehowych w Polsce wkrótce ma odpowiedzieć na rewelacje Andrychiewicz.