- Nie daruję mu. Musi oddać część naszego wspólnego majątku - mówi nam Maria Nowińska (41 l.). Polityk jeszcze kilka lat temu chwalił się publicznie majątkiem rzędu 330 milionów złotych. Teraz twierdzi, że ma tylko 5 milionów. Kilka miesięcy temu cała Polska żyła sensacyjnymi doniesienia o tym, że Palikot swój gigantyczny majątek ukrył przed żoną m.in. na Antylach.
Patrz też: Żona Monika pociesza Janusza Palikota
To Maria Nowińska doniosła na niego do prokuratury, żeby wytropić wspólnie wypracowaną z byłym mężem fortunę, która nagle zniknęła. Teraz sprawa wraca do prokuratury. - On to zaplanował jeszcze przed rozwodem - uważa Nowińska. - Do tej pory korzystał z nieudolności prokuratury, która zawiesiła śledztwo - dodaje zdenerwowana.
I faktycznie, śledztwo prokuratury utknęło w miejscu. Śledczy czekali na pomoc prawną krajów, w których polityk PO miał rzekomo ukryć gigantyczną fortunę. Nie mogli się na nią doczekać i zawiesili postępowanie. Była żona jednak nie odpuściła. Zaskarżyła tę decyzję do sądu, a sąd nakazał wznowić postępowanie.
- Wystarczy przeanalizować polskie rachunki bankowe i przelewy tych wszystkich egzotycznych firm. Nie rozumiem, dlaczego prokuratura nie zrobiła tego do tej pory - żali się nam Nowińska. Była żona Palikota nie ma wątpliwości, że polityk i skandalista zostanie w końcu skazany przez sąd. - To jest zwykły oszust. Ja mu nie daruję. Nadal ukrywa swój majątek. Z jego ostatnich deklaracji majątkowych wynika, że ma już tylko 5 milionów. A ja się pytam, co się stało z setkami milionów, które warta była nasza firma - żali się porzucona żona.