Dariusz K. mógłby odpowiadać "tylko" za nieumyślne spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Badanie alkomatem wykazało, że był trzeźwy. Ale policjanci z drogówki nie dali się zwieść. Ich uwagę zwrócił wyjątkowy spokój kierowcy, który przecież kilka minut wcześniej zabił człowieka. Patrol zawiózł Dariusza K. do szpitala i tam standardowe badanie moczu wykazało obecność kokainy w organizmie!
- Zazwyczaj po takich zdarzeniach ludzie są roztrzęsieni, Dariusz K. był bardzo opanowany, jakby nie zdawał sobie sprawy, że przez niego zginęła kobieta! - usłyszeliśmy od naszych informatorów. Do zdarzenia doszło na przejściu z sygnalizacją świetlną w al. KEN. Mieszkanka Ursynowa Ewa J. (+63 l.) szła akurat do kościoła. Gdy była na środku przejścia dla pieszych, uderzyło w nią BMW kierowane przez muzyka. Auto byłego męża Edyty Górniak wpadło na pasy na czerwonym świetle i przejechało z kobietą na masce jeszcze 20 metrów!
Dariusz K. od niedzieli siedzi w areszcie i dziś sąd zdecyduje, czy zostanie zatrzymany na dłużej. Chce tego prokurator. Wczoraj po południu po analizie materiału policyjnego i przesłuchaniu prokurator postawił mu zarzut "spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym pod wpływem środków odurzających". - Odpowie on za umyślne spowodowanie wypadku, ponieważ zakładamy, że świadomie wsiadł za kierownicę, wcześniej biorąc narkotyki, a więc świadomie zlekceważył przepisy dotyczące bezpieczeństwa jazdy - wyjaśnia szef prokuratury dla Ursynowa Paweł Wierzchołowski. Dariuszowi K. grozi od 6 miesięcy do 12 lat więzienia.
On sam odmówił składania wyjaśnień. Twierdzi, że nic nie pamięta z niedzielnego zdarzenia.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail