Kawa pracował jako wychowawca w sanockim domu dziecka. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie bicia, gdy dotarły do niej oświadczenia spisane przez wychowanków placówki. Do zdarzenia miało dojść w sierpniu i we wrześniu 2008 roku, polityk miał popychać podopiecznych i bić je po twarzy.
W czasie procesu część wychowanków wycofała się ze swoich zeznań. Ostatecznie Kawa został oskarżony o pobicie czworga dzieci, jednak sąd uznał, że w przypadku jednego z podopiecznych nie było na to dowodów.
Patrz też: Pobił dziecko dla 5 złotych
Obrońca wnioskował o ułaskawienie swojego klienta. Prokurator chciał dla Kawy 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata oraz pięcioletniego zakazu pracy z dziećmi.
Sąd uznał, że były poseł jest winien naruszenia nietykalności cielesnej trojga wychowanków domu dziecka i wymierzył Kawie karę grzywny w wysokości 3 tysięcy złotych.
Wyrok nie jest prawomocny. Obrona już zapowiedziała apelację. Zdaniem Kawy, cała sprawa to wynik działania dyrekcji placówki, która chce go zdyskredytować. W swoich wyjaśnieniach, które spisał na 50 stronach i odczytał w sądzie, przekonywał, że dowody przeciwko niemu zostały spreparowane.