- Nasza firma była w trudnej sytuacji i myśleliśmy o zwolnieniu kilku pracowników. W pewnym momencie trafiła do nas oferta outsourcingu pracowników. Wezwałem dwóch niezależnych prawników i pozytywnie ocenili ofertę. Okazało się, że ocalimy miejsca pracy i zaoszczędzimy na kosztach zatrudnienia - mówi Andrzej Tybulczyk, przedsiębiorca z Łodzi.
Na podobną ofertę Zdzisława Kmetki skusiło się prawie 500 przedsiębiorców z całej Polski. Niestety, w pewnym momencie układ zaczął się sypać.
Kmetko za swoje usługi brał od szefów firm kasę. Miał z tego opłacać pracowników i odprowadzać na nich składki do ZUS. Pensje płacił, ale już kasę na przyszłe emerytury zostawiał sobie w kieszeni!
Śledczym na razie udało się zdobyć dowody na wyłudzenie 61 milionów złotych, ale podejrzewają, że oszust mógł od swoich klientów wyciągnąć nawet 200 mln!
- Kiedy dowiedzieliśmy się o zaległościach w płaceniu składek, zerwaliśmy umowę z panem Kmetko i niestety zostaliśmy z długiem prawie miliona złotych. ZUS, zamiast ścigać oszusta, każe nam jeszcze raz zapłacić za składki - mówi bezradnie Tybulczuk.
Zdzisław Kmetko jest poszukiwany przez policję listem gończym. Najprawdopodobniej ukrywa się gdzieś w Szwajcarii.
Zobacz także: Pędził 153 km/h przez miasto i do tego był pijany