Orzechowski "bardzo nieudanym parkowaniem" popisał się marcu tego roku. Wszystko działo się w Łodzi, rodzinnym mieście byłego szefa LPR.
Były wiceminister cofając swoją hondą accord uderzył w zaparkowane audi, a wcześniej otarł się jeszcze o inny samochód. Na miejsce szybko przyjechała policja i jasne stało się, dlaczego manewr politykowi nie wyszedł. Orzechowski "wydmuchał" 2,2 promila alkoholu, a sprawa trafiła do prokuratury.
Sam minister przez wiele tygodni zaprzeczał temu, że wsiadł za kierownicę w stanie nietrzeźwym. Media oskarżał o prowokowanie nagonki na jego osobę, a sam na blogu przedstawił swoją wersję zdarzeń:
"Wczoraj późnym popołudniem, piliśmy czerwone wytrawne wino. Kiedy robiło się późno i nadszedł czas by wrócić do domu, poszedłem do bankomatu wypłacić pieniądze na taksówkę. Wracając, za blokiem gdzie parkowałem dzień wcześniej samochód spotkałem rozentuzjazmowanego młodego człowieka, który powiadomił mnie, że wezwał policję, bo mój samochód miał zadrapać drzwi jego luksusowego Audi. Nie pomogły tłumaczenia; przyjechała policja i dokonała stosownych czynności" - tłumaczył się Orzechowski.
Teraz jednak były szef LPR zmienił zdanie i przed sądem przyznał się do wszystkich stawianych mu zarzutów. Odmówił składania wyjaśnień i postanowił dobrowolnie poddać się karze.
Za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu grozi mu kara do dwóch lat pozbawienia wolności.
Były szef LPR przyznał się do jazdy pod wpływem
2009-07-14
18:25
Mirosław Orzechowski, były wiceminister edukacji i prawa ręka Romana Giertycha, nagle zmienił zdanie. Kilka miesięcy temu twierdził, że nigdy nie siedział za kółkiem "pod wpływem", teraz przed sądem przyznał się do wszystkich stawianych mu zarzutów.