Zbigniew R. "zaszalał" na początku kwietnia tego roku. Mając 1,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, wsiadł w piżamie i kapciach do swojego BMW i z nieznanych powodów zaczął ścigać auto, którym jechał pan Piotr z żoną i synkiem. Zajechał im drogę, wysiadł z auta i zaczął strzelać. - Synek krzyczał, że nie chce umierać. Myśleliśmy, że chce nas zabić - relacjonował nam wówczas pan Piotr.
Zobacz też: Normalny człowiek za strzelanie na ulicy już by siedział, ale nie były wiceszef MSWiA Zbigniew R.
Prokuratorzy ze Szczecina prowadzili śledztwo w tej sprawie. - Jak wynika z opinii biegłych, w chwili popełniania swoich czynów Zbigniew R. nie miał świadomości tego, co robi. Jego zachowanie nie skutkuje odpowiedzialnością karną. Umorzenie będzie odnosić się do wszystkich zarzutów stawianych Zbigniewowi R. - informuje Małgorzata Wojciechowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. Zatem uniewinniony zostanie zarówno w wątku dotyczącym użycia broni, jak i jazdy pod wpływem alkoholu. - A my wciąż jesteśmy pod opieką psychologa. Pan minister zafundował nam traumę do końca życia, a teraz nawet nie zostanie osądzony? W jakim kraju my żyjemy? - pyta zbulwersowany Piotr B.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail