Był środek dnia, gdy mieszkańcy bytomskiego osiedla usłyszeli krótki, przeraźliwy krzyk, a potem głuchy odgłos uderzenia o ziemię. Z balkonu 10-piętrowca wypadła Patrycja D. Spadła na zieleniec pod blokiem. Dziewczyna tuż po upadku jeszcze żyła. Na miejscu szybko pojawiła się ekipa pogotowia.
Patrycja była reanimowana na miejscu, potem została odwieziona do szpitala, ale nadzieja, że wyjdzie z koszmarnego wypadku cało, okazała się płonna. Obrażenia Patrycji były zbyt rozległe. Po kilku godzinach lekarze przegrali walkę o jej życie.
Okoliczności śmierci nastolatki wciąż bada policja. Tuż po nieszczęściu mundurowi pojawili się na miejscu wypadku. Bez trudu ustalili, kto jeszcze brał udział w świętowaniu końca wakacji. Okazało się, że w mieszkaniu koleżanki Patrycji - Pauliny Sz. (15 l.) było jeszcze siedmioro innych młodych ludzi.
- Trwają przesłuchania świadków tej tragedii. Na razie zakładamy, że najbardziej prawdopodobną wersją wydarzeń jest nieszczęśliwy wypadek - mówi Agnieszka Cabak, oficer prasowy bytomskiej policji.