Był słoneczny, ale mroźny weekend. Mała Wiktoria bawiła się z koleżankami na podwórku, a po zabawie wróciła do domu. Jako przykładna uczennica odrobiła lekcje, spakowała szkolny plecak, a przed kolacją poszła się kąpać. Mama dziewczynki napuściła gorącą wodę do wanny i pomogła córeczce umyć włosy. Potem, jak zazwyczaj to bywało, zostawiła dziecko w wannie pełnej piany, bo jej Wiktoria uwielbiała się pluskać.
Matki nie było raptem kilka minut. Kobieta poszła do kuchni szykować kanapki na kolację. Z łazienki dochodziły ją radosne piski dziecka i plusk wody. Nagle hałas zabawy ustał.
- Wiki, co robisz? - krzyknęła matka do dziewczynki zaniepokojona ciszą. Nie było odpowiedzi. Weszła więc do łazienki sprawdzić, co się dzieje. Znieruchomiała na sekundę. Widok był makabryczny. Z wody wystawały tylko nóżki jej córeczki. Cała reszta ciała spoczywała bez ruchu pod wodą. Matka rzuciła się na ratunek Wiktorii. Wyciągnęła ją z wody, robiła sztuczne oddychanie, tuliła, błagała córkę, żeby się odezwała. Wszystko bezskutecznie. Ktoś z domowników wezwał pogotowie. Lekarze próbowali reanimować dziewczynkę, ale nie udało się im. Mogli tylko stwierdzić zgon.
- Potwierdzam, że doszło do tej tragedii - mówi Jarosław Juchnowicz, p.o. rzecznika bytowskiej policji. Nie wiadomo, co było jej przyczyną. Z naszych wstępnych ustaleń wynika, że był to nieszczęśliwy wypadek - dodaje.