Zdaniem Pęczaka choroba dopadła go, gdy siedział w łódzkim areszcie śledczym. Trafił tam za przyjmowanie łapówek od znanego lobbysty - Marka Dochnala (44 l.). W trakcie pobytu za kratkami schudł kilkanaście kilogramów i uskarżał się na bóle podbrzusza.
- Prosiłem wiele razy o to, żeby mnie dokładnie tam zbadano - mówi Pęczak. - Wmawiano mi, że symuluję, żeby wyjść na wolność. Prosiłem nawet prokuraturę, żeby pozwolili mi przejść badania, za które sam zapłacę.
Po wyjściu na wolność Pęczak przytył, nabrał rumieńców. I gdy wydawało się, że już wychodzi na prostą, spadła na niego ta tragiczna wiadomość.
Były baron poszedł do lekarza, bo poczuł się słabo. Zdecydowano się na biopsję i pobrano czterdzieści wycinków. W sześciu były komórki rakowe. - Lada dzień czeka mnie operacja. Psychicznie jestem wrakiem. Gdy lekarze mi powiedzieli o chorobie, poczułem się, jakbym usłyszał wyrok. Wieczorem w domu usiadłem i zrobiłem bilans swojego życia. Coś, co kiedyś było nieistotne, teraz stało się ważne - mówi smutno Pęczak.