Mimo że na pierwszy rzut oka wygląda jak lista dialogowa, dobrze się ją czyta. Tajemnica tkwi w kompozycji. Nie ma tu żadnego komentarza odautorskiego, patetycznych wstępów ani konkluzji. Nie oznacza to jednak, że autorki pozwoliły swoim rozmówcom bezkarnie kłamać. I tak - mętne tłumaczenia esbeka, że nie wyrządził nikomu krzywdy, sąsiadują z podpisanym przez niego dokumentem o misternej intrydze, mającej skompromitować jednego z bohaterów. Obok wspomnień Maleszki, zarzekającego się, że po zabójstwie Pyjasa nie kontaktował się z bezpieką, zamieszczono meldunek z tego okresu złożony przez TW Ketmana (pseudonim Maleszki).
Najważniejsze jednak, że książka "Trzech kumpli", podobnie jak film, rzuca nowe światło na sprawę zabójstwa Pyjasa. Z zamieszczonych w niej dokumentów i wypowiedzi esbeków wyłania się ponury obraz państwa policyjnego, którego wielka machina pracuje na najwyższych obrotach, by zetrzeć w proch grupkę studentów; obraz państwa, którego gigantyczny aparat represji bez trudu łamie kręgosłup moralny cherlawego chłopaka w okularach, czyniąc z niego jednego z najpodlejszych agentów w naszej historii - TW Ketmana. A najsmutniejsze w "Trzech kumplach" jest to, że ten sam cherlawy chłopak po 30 latach nie potrafi zdobyć się na skruchę i zdaje się nie rozumieć swojej winy.
Książka może nawet lepiej niż film oddaje klimat lat 70. I tak obok wzruszających dzienników zaangażowanego politycznie Staszka Pyjasa, można przeczytać opowieść Najmilszej Studentki, która wspomina końcówkę lat 70. jako najpiękniejszy okres w swoim życiu: czas beztroskiej zabawy. - Strach? Miałam wtedy inne problemy (...) Słuchało się wtedy dobrej muzyki. Ech, Demis Roussos - opowiada Najmilsza Studentka krakowskiego UJ, która o śmierci Pyjasa ledwie słyszała.
Książka "Trzech kumpli" nie może jednak istnieć bez dokumentu Ewy Stankiewicz i Anny Ferens, dlatego do każdego egzemplarza dołączona została płyta DVD z filmem.