Kamiński nie jest szefem CBA od 14 października 2009 r. Po dymisji oświadczył, że nie chce otrzymywać żadnych pieniędzy od pracodawcy. - Na moje konto nie mają prawa wpłynąć żadne pieniądze z CBA. Nie życzę ich sobie - grzmiał wtedy b. szef Biura. Tłumaczył, że pensja mu się nie należy, bo po dymisji nie jest już pracownikiem służby. Jednak, jak twierdzi obecne kierownictwo CBA, pieniądze Kamińskiemu się należą. Biuro argumentuje, że według prawa Kamiński nadal pozostaje w służbie, choć jest zawieszony jako funkcjonariusz. - Pan Kamiński od listopada do stycznia 2010 r. dostaje od nas połowę należnej mu pensji - mówi "SE" rzecznik CBA Jacek Dobrzański.
Kamiński za pracę w Biurze dostawał ok. 15 tys. zł miesięcznie. Na jego konto wpływa więc obecnie ok. 7,5 tys. zł, których on sam nie chce i odsyła je do Biura. Te trafiają na utworzone przez CBA specjalne subkonto i czekają na Kamińskiego. - Odprowadzamy od nich podatek. Pieniądze zostaną wypłacone panu Kamińskiego w styczniu, przy jego definitywnym rozliczeniu z pracą - dodaje Dobrzański. Środki wysyłane Kamińskiemu traktowane są jako normalne wynagrodzenie. Dlatego urzędnik będzie musiał się z nich rozliczyć