Akcja Centralnego Biura Antykorupcyjnego w największej aferze korupcyjnej po 1989 r. była zaplanowana ze szwajcarską precyzją. W ubiegły wtorek w tym samym czasie agenci Biura weszli do mieszkań podejrzanych o ustawianie przetargów na zakup sprzętu komputerowego oraz o przyjmowanie łapówek. Akcja zakończyła się sukcesem, zatrzymano łącznie 20 osób. Jednak podczas kluczowego zatrzymania - byłej naczelnik wydziału zamówień publicznych w MSZ Moniki F. - na funkcjonariuszy czekała niespodzianka.
Zobacz też: Grzegorz Makowski: Budżety łapówkarskie to realny problem
- Funkcjonariusze CBA pojechali zatrzymać Monikę F. na warszawskim Mokotowie ok. 6-7 nad ranem. Kiedy weszli do środka, zastali urzędniczkę w bieliźnie i mężczyznę, którego wylegitymowali. Okazał się nim Janusz J., wiceprezes firmy Netline. Oboje po szybkiej toalecie zostali wyprowadzeni i przewiezieni na przesłuchanie - mówi nam jeden ze stołecznych śledczych znających kulisy sprawy. Szybko wyszło na jaw, że urzędniczka i Janusz J. od jakiegoś czasu są parą. I to właśnie Janusz J. naprowadził śledczych na podejrzane przetargi w MSZ, które nadzorowała Monika F. W jaki sposób?
Przeczytaj: Beata Sawicka chce... zwrotu łapówki!
Janusz J. spędził ostatnio w areszcie kilka miesięcy. Trafił tam w 2011 r. z zarzutem korupcji, zamieszany w ustawianie przetargów. W zakładzie karnym odwiedzała go Monika F. Śledczy szybko zainteresowali się jej osobą i działalnością zawodową. Niedługo później wyszło na jaw, że pracowała przy przetargach w MSZ, które wygrywały firmy związane z jej partnerem - Januszem J.
Od ubiegłego tygodnia Monika F. siedzi w areszcie. Spędzi tam najbliższe dwa miesiące. O tym, czy będzie mógł ją odwiedzać Janusz J., który również usłyszał zarzuty - ma zdecydować w najbliższym czasie prokuratura.#mce_temp_url#