Według sygnatariuszy listu Cejrowski w swoich książkach oraz wystąpieniach prezentuje postawę europocentryczną i często uważa się za lepszego od ludzi z innych części świata. Jak tłumaczą: - Kiedy wybieramy się w podróż, żeby poznawać inne miejsca, ludzi i kultury - ot, po prostu jako podróżnicy - zabieramy ze sobą nie tylko ciekawość, ale też empatię i właśnie szacunek. Nie czujemy się lepszymi, bo jesteśmy z Europy. Nie mówimy, że nie kolegujemy się z innowiercami, bo to niebezpieczne. Nie wspieramy podziałów i dyktatur. Szczerze i z serca – chcemy zrozumieć drugiego człowieka. Otwieramy się na świat i ludzi. Pan mówi: "mnie nie obchodzi, co oni czują".
Jak kontynuowali: - Kiedy wybieramy się w podróż – jako dziennikarze czy blogerzy, czytani przez tysiące Polaków – zabieramy ze sobą jeszcze coś: odpowiedzialność. Nie wszyscy Polacy są w stanie wyjeżdżać za granicę, a już na pewno niewielu jest w stanie wyjeżdżać bardzo daleko i na dłużej. To my, poniekąd, pokazujemy im świat. Zdajemy sobie sprawę z wagi tego zadania: mamy wpływ na poglądy ludzi, którzy nas czytają i słuchają. To też od nas zależy, co będą nasi czytelnicy i słuchacze, myśleć: o danym kraju, regionie, religii czy grupie ludzi. Nie możemy sobie pozwolić na przedstawianie uproszczonego wizerunku. Nie możemy zakłamywać rzeczywistości. Panu się to zdarza.
Cały apel wygląda następująco:
Pod listem podpisali się m.in.: Aleksander Doba, Jacek Hugo-Bader, Anna Pamuła, Elżbieta Dzikowska, czy też Adam Wajrak. Autorzy inicjatywy apelują ponadto do internautów, by oznaczali podróżnika, który zignorował ich wcześniejsze wezwanie do dialogu.