Jeśli tylko krakowski polityk pojawi się na terytorium Niemiec, natychmiast zostanie aresztowany i trafi na 29 dni za kraty do jednego z bawarskich więzień. Na jego szczęście standardy w tamtejszych zakładach karnych należą do najwyższych na świecie! W jednoosobowej celi Rokita będzie mógł oglądać polskojęzyczne programy telewizyjne i delektować się ulubionymi śródziemnomorskimi potrawami, które mógłby dowolnie wybierać z więziennego menu. W wolnych chwilach mógłby też szlifować języki obce. Niemcy zagwarantują mu też doskonałą opiekę medyczną, a nawet pracę zarobkową. Publicysta będzie mógł udzielać się np. w więziennej pralni.
"Super Express" zapytał polityków w Sejmie, czy wsparliby finansowo Rokitę, by ten mógł zapłacić Niemcom 3 tys. euro grzywny i uniknąć odsiadki. - Nie sądzę, aby wspieranie Jana Rokity było rozsądnym pomysłem - stwierdziła posłanka PiS Beata Kempa (43 l.). Podobnego zdania jest Eugeniusz Kłopotek (56 l.) z PSL. - Prawo to prawo. Jeśli Rokita wyczerpał wszystkie możliwe środki odwoławcze, to niestety, ale powinien ponieść konsekwencje swoich czynów! - grzmiał ludowiec, który ani myśli sięgać do własnej kieszeni, by pomóc publicyście. Okazuje się, że cała nadzieja Rokity w Platformie. - Jankowi? Oczywiście, że pomogę! I myślę, że wielu kolegów z PO też - deklarował poseł Sebastian Karpiniuk. Ale on też nic nie wrzucił do czapki.