Wczoraj decyzją sądu, za poręczeniem majątkowym w wysokości 500 tys. złotych, opuścił policyjny areszt. Nie odzyskał jednak paszportu, ma zakaz opuszczania kraju i trzy razy w tygodniu musi stawiać się na komisariacie policyjnym w Stargardzie Szczecińskim. Nie może też powrócić do prowadzenia działalności polegającej na gromadzeniu pieniędzy należących do osób fizycznych i prawnych.
O szemranej działalności Roberta O. prokuratura stargardzka wiedziała już w grudniu 2011 roku, kiedy to otrzymała zawiadomienie w tej sprawie z Komisji Nadzoru Finansowego. Robert O. nie przyznaje się do zarzucanego mu czynu. Skorzystał z prawa odmowy składania wyjaśnień. Do tej pory do policji i prokuratury nie wpłynęły zawiadomienia od osób poszkodowanych przez prezesa parabanku.