Biedni nie mieli prawa usiąść do stołu z bogaczami. - Jestem bardzo zdziwiony, że tak się to odbyło. O tym, że takie spotkanie miało miejsce, dowiedziałem się z lektury "Super Expressu" - mówi nam zaskoczony i zirytowany Jacek Krzyżanowski, prezes Piasta Gliwice.
Po co Lato zaprosił bogaczy? Po pierwsze, chciał ich zapewnić, że warto dalej inwestować w nasz pogrążony w bałaganie futbol, a po drugie... Miał swój własny cel. Wiadomo, że został wybrany na prezesa głosami okręgowych związków piłkarskich, a bogate kluby były mu raczej niechętne. Teraz Lato chce się przypodobać milionerom, przekonać ich do siebie, słowem, zachęcić, aby w przyszłych wyborach głosowali właśnie na niego.
W Sheratonie pojawiły się takie finansowe tuzy jak Zygmunt Solorz-Żak (Śląsk Wrocław, majątek wyceniany na 5,8 mld złotych), Janusz Filipiak (Cracovia, 780 mln), Sylwester Cacek (Widzew, 335 mln) i Wojciech Strzałkowski (Jagiellonia, też majętny). Swoich przedstawicieli przysłali Mariusz Walter (1,2 mld) i Bogusław Cupiał (5 mld). Mimo zaproszenia nie pojawił się nikt z Lecha Poznań ani z ŁKS Łódź, nie stawił się też Andrzej Rusko ze spółki Ekstraklasa. O naradzie w Sheratonie nie zostały poinformowane Odra Wodzisław, Piast Gliwice, Polonia Bytom, Arka Gdynia, Lechia Gdańsk, Bełchatów i Zagłębie Lubin.
- Jeśli rozmawiano o sprawach związanych z Ekstraklasą, a pewnie tak było, to naprawdę nie rozumiem, dlaczego nas nie zaproszono - denerwuje się wspomniany prezes Piasta. - Już nie mogę się doczekać najbliższego zjazdu PZPN, bo osobiście zamierzam zapytać pana Latę, o co tu chodzi. Aż nie chce mi się wierzyć, że mogli tam rozmawiać o zmniejszeniu Ekstraklasy. Gdyby to była jednak prawda, to jestem absolutnie przeciw. Mniejsze kluby też są potrzebne. Nie można się ich pozbywać tylko dlatego, że mają mniej pieniędzy - Krzyżanowski jasno stawia sprawę.
Nie mniej zaskoczony tym, co się wydarzyło, jest prezes Polonii Bytom Damian Bartyla.
- O spotkaniu w Sheratonie dowiaduję się od was, PZPN nie zaprosił tam nikogo od nas. Może resztę klubów chcą wezwać w innym terminie? - łudzi się Bartyla, szef jednego z najbiedniejszych klubów naszej Ekstraklasy. Ale Bartyla nie ma racji. Drugiego terminu nie będzie. Biedni po prostu nie są Lacie potrzebni.