Chce przejechać 5505,6 km koleją mając bilet weekendowy za 81 złotych

– 4 kwietnia zwróciłem się do PKP o wyrażenie zgody na kwestowanie w pociągach. Nie dostałem odpowiedzi. Mam nadzieję, że mnie nie wyrzucą z wagonu i trochę uzbieram trochę kasy dla „Reksia”. Przy okazji zrobię trochę reklamy schroniskom dla bezdomnych zwierząt. No i liczę, że uda mi się poprawić rekord – zakłada Tomasz Skowroński. Poprzednio przejechanie kilometra kosztowało go jakieś 2 grosze. Teraz powinno być jeszcze taniej, bo i kilometrów do przejechania więcej. Aktualny rekordzista w jeździe z biletem weekendowym w kieszeni będzie jechał pociągami 11 relacji. Bilet będzie obowiązywał od Pszczyny (Poznań – Warszawa Zachodnia – Łeba – Warszawa Centralna – Międzyzdroje – Częstochowa – Głogów – Przemyśl – Wrocław – Szczecin) do Brzegu. Do punktu docelowego, tej niezbyt komfortowej podróży, zawodnik ma dojechać w poniedziałek (6 maja) o 5:56.

– Wszystko zależy od tego, czy na trasie nic się nie wydarzy się nic, co skutkowałoby, że pociąg miałby opóźnienie. Na małe spóźnienia jestem przygotowany. Mam alternatywne połączania. W takich sytuacjach będę gonił pociąg, który mi uciekł. Gdy pociągi będą jechały planowo, to jestem spokojny. Najkrótszy postój, czas na przesiadkę, to 18 minut – podkreśla rekordzista. Natomiast najdłuższe kolejowe połączenie w Polsce, to trasa Przemyśl – Szczecin (1,3 tys. km). Tyle mniej więcej, jak niektóre odcinki trasy kolei transsyberyjskiej relacji Moskwa – Władywostok, którą marzy się przemierzyć Tomaszowi Skowrońskiemu, na co dzień pracującemu nie na kolei, ale w hurtowni z artykułami spożywczymi.