Chcemy połowy miejsc na listach wyborczych

2009-06-22 7:00

Pierwszy Kongres Kobiet Polskich ocenia Henryka Bochniarz

Trzy miesiące temu, w ramach obchodów dwudziestolecia polskiej transformacji ustrojowej, zebrałyśmy się w kobiecym gronie i doszłyśmy do wniosku, że niewiele wiadomo o udziale kobiet w tym niezmiernie ważnym procesie.

Zaczęłyśmy się więc zastanawiać, czy nie dać jakiegoś świadectwa naszej obecności w życiu publicznym. Tak pojawił się pomysł, by zorganizować seminarium lub konferencję, a skończyło się na tym, że zdecydowałyśmy się na Kongres, który odbył się w ostatni weekend. Nasze założenie, że będzie to inicjatywa ponad podziałami, ponadpartyjna, ponadpolityczna sprawdziło się w 100 procentach. Kobiety, które zasiadły w Radzie Programowej Kongresu, należą i do lewicy, i do prawicy.

Przygotowałyśmy 20 raportów na temat tego, co działo się w Polsce przez ostatnie 20 lat w tak różnych sferach życia, jak: kobieta na rynku pracy i w biznesie, kobieta a dom, zdrowie kobiet, przemoc wobec kobiet. Te raporty stanowiły podstawę do zorganizowania dyskusji panelowych.

Kongres nie był jednak nastawiony tylko na opis przeszłości. Naszym celem było wyciągnięcie wniosków na przyszłość. Ja na przykład na zakończenie Kongresu poprowadziłam panel o wyzwaniach, jakie czekają nas w najbliższym czasie, również w rozmaitych dziedzinach życia - we współczesnej gospodarce, nauce, w tworzeniu nowych technologii.

Chciałybyśmy, by Kongres odbywał się przynajmniej raz na dwa lata, planujemy też założyć biuro Kongresu, ale najpoważniejszą inicjatywą jest przygotowanie projektu obywatelskiego, który ma na celu wprowadzenie kobiet na stałe do polityki. Naszym celem jest, aby 50 proc. miejsc na listach wyborczych było zarezerwowane właśnie dla nas. Mamy około 70 wniosków sporządzonych na podstawie wspomnianych 20 raportów. Gotowe wnioski chcemy przedłożyć prezydentowi, premierowi i szefom klubów.

W trakcie Kongresu pojawiły się głosy niektórych feministek, że zaprosiłyśmy tylko te kobiety, które swoją pozycję w życiu publicznym zawdzięczają mężom, a nie samym sobie. To śmieszny zarzut. Rejestracja na Kongres odbywała się elektronicznie i nie stawiałyśmy żadnych barier, tzn. kto chciał, mógł się wpisać. Następnie w tej kolejności, w jakiej uczestniczki wpisywały się, występowały na Kongresie. Każda kobieta miała zatem możliwość, aby zarejestrować się i wziąć w nim udział.

O ile wiem, imprezy na taką skalę w naszym kraju jak dotąd nie było. Nie myślę tylko o liczbie chętnych - musiałyśmy dość szybko zamknąć rejestrację, bo chęć uczestnictwa zgłosiło prawie pięć tysięcy kobiet - ale przede wszystkim o charakterze Kongresu. Była to niezinstytucjonalizowana impreza organizowana oddolnie. Nie stała za nią żadna organizacja proczy też antyfeministyczna. Nie było tu żadnych oficjalnych przedstawicielek instytucji, partii politycznych, w tym także Partii Kobiet. Szefowa tej ostatniej, Ania Kornacka, wystąpiła na Kongresie jako kobieta, nie jako polityk. Również inne zaproszone kobiety, między innymi Agnieszka Grzybek z Partii Zielonych, Grażyna Gęsicka z PiS, Izabela Jaruga-Nowacka z Lewicy, nie reprezentowały partii, do których należą, tylko siebie. Obecność ich wszystkich miała charakter apolityczny. W końcu udało się nam wszystkim spotkać w jednym miejscu i wspólnie dojść do konstruktywnych wniosków.

Henryka Bochniarz

Prezydent Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan, ekonomistka, była minister przemysłu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki